Kwiecień 2004 roku. Mija rok od obalenia Saddama Husajna, Irak wciąż jest okupowany przez siły amerykańskie i międzynarodową koalicję, w tym – dowodzącą strefą środkowo-południową – armię polską. 3 kwietnia do miasta Karbala przybywają pielgrzymi celebrujący muzułmańskie święto Aszura. Fakt, że w mieście pojawiło się tyle osób wykorzystują siły armii Mahdiego, przeprowadzając zamachy, w których giną setki ludzi. Jednak ich celem jest odbicie City Hall, kompleksu łączącego w sobie ratusz, siedzibę policji oraz więzienie. Stacjonujący w Karbali polscy i bułgarscy żołnierze otrzymują rozkaz obrony budynku za wszelką cenę, mimo iż przydział amunicji oraz racje żywnościowe mogą im wystarczyć teoretycznie na 24 godziny. Iraccy policjanci dezerterują, siły Muktada as-Sadra odcinają Karbalę od reszty świata, rozpoczyna się trwająca trzy dni i trzy noce bitwa o City Hall.
„Karbala” sprawdza się jako sprawozdanie z pola walki, pokazujące prawdziwe oblicze konfliktu zbrojnego z polityką oraz religią w tle. Twórca zwraca uwagę na emocje żołnierzy, którzy po zastrzeleniu młodego Irakijczyka, gotowego wystrzelić w ich stronę, są nie tylko zrozpaczeni faktem zabicia człowieka, ale przede wszystkim mają świadomość, że wideo dokumentujące śmierć Araba, będzie doskonałym materiałem propagandowym dla Al-Dżaziry. Podobnie sprawa wygląda z ostrzeliwaniem zajętego przez przeciwnika meczetu – atak na meczet może zostać zinterpretowany jako próba zniszczenia przez Polaków obiektu sakralnego. Nie wspominając już o takich zagrywkach ze strony Islamistów, jak otoczenie się kordonem porwanych miejscowych dzieci, których nawet przypadkowa śmierć, mogłaby się skończyć zarzutami o ludobójstwo dla żołnierzy. Co najważniejsze, autor nie ukazuje sił międzynarodowych jako krystalicznie czystych; wojsko nie liczy się z cywilną ludnością i tym, że zatruwając wodę może pozbawić życia niewinne osoby, a nie tylko jednostki bojowe wroga.
Mimo scenariuszowych oraz technicznych słabości, nie można powiedzieć, że „Karbalę” źle się ogląda. Wprost przeciwnie; akcja jest dynamiczna, stale prze do przodu oraz – co najważniejsze – wywołuje emocje. Dużo emocji. To pierwszy polski pełnometrażowy film fabularny ukazujący polską armię podczas współczesnego konfliktu zbrojnego od czasu „Demonów wojny wg Goi” Władysława Pasikowskiego z 1998 roku. Zresztą – mniej lub bardziej świadomie – Łukaszewicz nawiązuje w kilku momentach do produkcji autora „Gliny” - chociażby wątek dwóch skonfliktowanych braci czy scena końcowa. Chociaż „Karbala” ma swoje słabości, to dobrze, że takie kino powstaje. W Polsce wciąż brakuje kina gatunkowego, a produkcja reżysera „Linczu” jest chociaż próbą nakręcenia filmu, który skupia się na swoim gatunku, jest pozbawiony zbędnych wątków w tle i chce opowiedzieć konkretną historię.
TV -
http://yoy.tv
Facebook -
https://www.facebook.com/YOY-TV-1986511251584874
Google+ -
https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube -
http://www.youtube.com/c/YoyTv
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz