Wchodzisz na Facebook, kolejna koleżanka chwali się zdjęciami ze ślubu albo chociaż fotką pierścionka zaręczynowego, kumpel ze szkoły właśnie zmienił status na „w związku”. Masz dość, wychodzisz i idziesz do kina lub teatru. Z deszczu pod rynnę. Dookoła same pary, a ty nie masz nawet do kogo ust otworzyć. Masz wrażenie, że patrzą na ciebie jak na odmieńca. A gdy nie patrzą, to się całują lub obściskują, co powoduje twoją irytację lub zazdrość. Wracasz do domu i od razu odpalasz komputer lub telefon z aplikacją randkową, nerwowo przeciągasz palcem po ekranie w lewo bądź w prawo, szukając na internetowym targowisku singli tej jednej, jedynej, idealnej. Albo nie idealnej, przynajmniej ładnej. Albo chociaż w miarę ok, nie masz wielkich wymagań. Właściwie nie ważne jaka, ważne, żeby była, a jakieś cechy wspólne zawsze się znajdą. Pewnie pije herbatę, a ty przecież też pijesz herbatę. Pasujcie do siebie jak łyżka do szklanki, idealnie. W końcu nie wypada być samotnym, co ludzie powiedzą? Co sobie pomyślą? Jak ktoś jest sam, to z pewnością coś jest z nim nie tak, bo w przeciwnym wypadku na pewno kogoś by sobie znalazł. Czy jest większa przegrana życia od bycia singlem?
Yorgos Lanthimos zaprasza nas do jeszcze bardziej restrykcyjnego świata, gdzie samotni, rozwodnicy lub porzuceni trafiają do specjalnego hotelu, wyglądającego jak połączenie nowoczesnego spa, sanatorium i obozu koncentracyjnego. Na znalezienie swojej drugiej połówki ma się 45 dni, a jeżeli po tym czasie wciąż się będzie samemu, to włodarze placówki przemienią delikwenta w dowolnie wybrane przez niego zwierzę. David (Colin Farrell w zestawie z lekkim brzuszkiem i wąsem) postanawia, że chce być homarem. W końcu psów na ziemi i tak jest już za dużo, a homary są płodne przez całe lata. To z jego perspektywy poznajemy hotel. Już na starcie trzeba być zdecydowanym ma jedną płeć, dlatego biseksualiści muszą wybrać, czy szukają partnera swojej płci, czy przeciwnej. Do tego całkowity zakaz masturbacji, surowo karany za pomocą tostera, nocne polowania na leśną partyzantkę samotników oraz codzienne zabiegi podniecania przez piękną pokojówkę (Ariane Labed). Nie ma lekko.
„Lobster” uwiera, jest niewygodny, wgryza się w człowieka i obnaża jego hipokryzję. To galeria emocjonalnych kalek, nie potrafiących funkcjonować bez świadomości obecności drugiej osoby obok. Na własne życzenie pozbawiają się godności i stają marionetkami. Lanthimos głośno śmieje im się w twarz, przyglądając się maluczkim ludziom, dla którym jedynym sensem życia i zarazem celem jest związek, bo przecież udawanie miłości jest mniej poniżające od samotności. Nie dajcie się zwieść, Grek wcale nie snuje opowieści science fiction, lecz opowiada o współczesności. O naszym małym tu i teraz. Wyśmienity film, wielkie kino.
TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz