sobota, 16 kwietnia 2016

Recenzja Czarownice z Eastwick (The Witches of Eastwick) - yoy.tv

Trzy przyjaciółki zakochują się w Darylu, bogatym i ekscentrycznym nieznajomym. Nie przeszkadza im, że muszą się nim dzielić. Pewnego dnia stwierdzają, że ich ukochany nie jest człowiekiem.


Czy istnieje przepis na dobry horror? Przerażające duchy przyprawiające o palpitacje serca bohaterów filmu i widzów, krwawy potwór rozrywający na części niewinnych ludzi, a może psychopata w wyrafinowany sposób mordujący niczego nie spodziewające się ofiary? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, bo przerażać może wszystko: dla jednych straszliwym potworem jest niewielki pająk (arachnofobia), dla innych przerażająca wydaje się perspektywa wejścia na niewielkie schody (akrofobia, czyli lęk wysokości). Ale pisarze, scenarzyści i reżyserzy są coraz bardziej przebiegli i potrafią już straszyć nieszczęsnych (ale równocześnie bardzo z tego powodu zadowolonych) widzów najzwyklejszymi przedmiotami. A do tego, by przywołać wrednego ducha, albo nawet Belzebuba we własnej osobie nie potrzeba kostropatej czarownicy – wystarczą trzy urodziwe, ale mocno znudzone gospodynie domowe z miasteczka. Nawet specjalne zaklęcie jest zbędne: może być tylko życzenie. Ważne, by wypowiedziane (i pomyślane) szczerze, z głębi serca.


Tak właśnie stało się w niewielkim Eastwick na zabitej dechami prowincji. Trzy przyjaciółki – piękne kobiety w kwiecie wieku – pomyślały sobie, że dużo by oddały, gdyby pojawił się tu przystojny, a przynajmniej interesujący mężczyzna. Bo jest zbyt nudno i zwyczajnie. I już następnego dnia (a raczej nocy) w opuszczonej, stojącej na skraju miasteczka posiadłości pojawia się bogaty, i diabelnie (nomen omen) interesujący facet. Do urodziwych nie należy, ale ma w sobie to „coś”. Nie mija tydzień, a wszystkie trzy bohaterki zostają jego kochankami – razem i osobno. I w Eastwick przestaje być nudno, a zaczyna być bardzo ciekawie, przynajmniej dla nich. Otrzeźwienie przychodzi w momencie, gdy w dziwny sposób umiera jedyna w miasteczku kobieta uważająca przybysza za wysłannika mocy piekielnych.


„Czarownice z Eastwick” zaczynają się jak niewinna obyczajowa komedia, ale groza powoli narasta. Jednak mimo wszystko nie jest bardzo strasznie, raczej coraz bardziej interesująco. Śmiem twierdzić, że to wszystko za sprawą obsady: przyjaciółki zagrały Cher, Michelle Pfeiffer i Susan Sarandon. A niezwykle malowniczym przedstawicielem piekła na ziemi okazał się Jack Nicholson. Ciekawe, dlaczego tak rzadko proponuje mu się role w horrorach – jego słynny „uśmiech zębiczny” naprawdę potrafi wstrząsnąć. W „Czarownicach…” cała czwórka zagrała tak dobrze, że na prawdziwy strach po prostu zabrakło miejsca i czasu. Choć trzeba przyznać, że efekty specjalne podczas obrządku wypędzania diabła robią wrażenie. Piotr Radecki

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz