Rok 2054. Dzięki specjalnej technice policja zatrzymuje przestępców, zanim popełnią zbrodnię. Policjant, który został oskarżony o takie zabójstwo, musi dowiedzieć się, co kryje się za oskarżeniem.
Nowy Jork, rok 2054. John Anderton (Tom Cruise) jest szefem Agencji Prewencji Ministerstwa Sprawiedliwości. To jej działania powodują, że ten świat nieodległej przyszłości jest właściwie całkowicie wolny od zbrodni. Zawdzięcza to trójce Jasnowidzów właściwie uwięzionych w wielkim basenie w podziemiach siedziby Agencji, którzy dzięki swym niezwykłym zdolnościom potrafią przewidzieć przyszłość, ostrzec przed zbliżającym się przestępstwem i wskazać człowieka, który go dokona. A odpowiednie, błyskawicznie reagujące służby aresztują potencjalnego sprawcę. Anderton sześć lat temu przeżył tragedię: stracił ukochanego synka, a wkrótce potem rozstał się z żoną. Teraz poświęca się pracy i jest przekonany o słuszności swoich działań.
Do czasu, gdy Jasnowidze nie wskażą, że za 36 godzin to właśnie on zamorduje człowieka. Jest zszokowany, ale wie jedno - musi natychmiast uciekać. Zyskuje trochę czasu, lecz rusza za nim jego zaciekły rywal, detektyw Ed Witwer (Colin Farrell). I szybko wpada na trop, bowiem wszechobecne kamery identyfikują ściganego dzięki systemowi rozpoznawania tęczówki. Anderton decyduje się na nielegalny zabieg przeszczepu oczu, dzięki czemu staje się nierozpoznawalny dla systemów bezpieczeństwa. Wreszcie zyskuje odrobinę swobody i czas, by zastanowić się nad dwoma kwestiami: czy byłby zdolny do morderstwa oraz czy Jasnowidze mogą się mylić. To drugie pytanie doprowadza go tajemnicy tytułowego raportu mniejszości...
Ta ekranizacja powieści Phillipa K. Dicka to dzieło Stevena Spielbega, guru rozrywkowego kina science fiction. I tym razem mistrz nie zawiódł swoich fanów: jest efektownie (pierwsza scena z przesuwanymi w powietrzu obrazami weszła do klasyki kina s.f. i zagościła także w wielu reklamach), szybko, z gwiazdorską obsadą (bo jest jeszcze Max von Sydov), a nawet nominacją do Oscara (za montaż dźwięku) i wieloma innymi nagrodami. Czyli wszystko to, co tygrysy lubią najbardziej. Jednak w tym hollywoodzkim rozgardiaszu zniknął niepowtarzalny klimat literackiego oryginału i pytania zmarłego w 1982 r. autora, który miał prawdziwą obsesję na punkcie prywatności, wolności, a szerzej ujmując - realności otaczającego nas świata. I dlatego "Łowca androidów" Ridleya Scotta jest filmem kultowym, a "Raport mniejszości" tylko solidną rozrywką.
TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz