niedziela, 30 kwietnia 2017

Recenzja Krwawa profesja (Blood Work) - yoy.tv

Terrell „Terry” McCaleb marzył tylko o spokojnej emeryturze. Przez lata był sumiennym agentem FBI, czasem niepokornym, trochę dziwnym (nie miał na przykład prawa jazdy!). Po odejściu z pracy przeszedł zabieg transplantacji serca. Wkrótce potem zgłosiła się do niego niejaka Graciella Rivers, pragnąca, by Terry znalazł zabójcę jej siostry. Dziwnym zbiegiem okoliczności zamordowana okazała się… dawczynią serca dla Terry’ego. Emerytowany agent nie mógł takiej prośbie odmówić. Ku jego zdziwieniu w czasie prywatnego śledztwa odkrył, że poszukiwany może być seryjnym zabójcą, którego w czasie czynnej służby przez długi czas próbował bezskutecznie schwytać!


Wyreżyserowany przez Clinta Eastwooda (który wcielił się ponadto w rolę Terry’ego McCaleba) kryminał o bardzo niecodziennym śledztwie. Niecodziennym z dwóch powodów: pierwszy to wiek ścigającego (który w pierwszych scenach filmu pada z zawałem…), drugi to „sercowa motywacja” Terry’ego (dość rzadko, nawet w kinie, stróż prawa ściga zabójcę dawczyni swego najważniejszego organu). Terry to taki Brudny Harry na emeryturze, szorstki, cyniczny, potrafiący przywalić i preferujący działanie od gadania. Z tym, że wiek nie pozwala mu na gonitwy, co rusz dopada go zadyszka, łapie się za serce, rzęzi coś próbując łapać oddech. A mimo tego „daje radę” (i to pod każdym względem). Duża w tym zasługa Eastwooda-reżysera i aktora – to on trzyma ten film, to jego puszczanie oka do widza związane z wiekiem bohatera wynosi go nieco ponad poziom przeciętnych kryminałów. Fabuła, rojąca się od zagadek i mylnych tropów, szyfrów zostawianych przez zabójcę, trzyma w napięciu (scenariusz jest oparty na powieści Michaela Connelly’ego pod tym samym tytułem), słabiej natomiast spisali się aktorzy drugoplanowi, na czele z Jeffem Danielsem, mało przerażającym jako psychopata. Film wywalczył Future Film Festival Digital Award na MFF w Wenecji.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

piątek, 28 kwietnia 2017

Recenzja Armia ciemności (Army of Darkness) - yoy.tv

Pracownik supermarketu, Ash, zostaje przeniesiony w czasie i trafia do średniowiecznej Anglii. Tam zostaje wpierw ujęty jako szpieg podstępnego duke’a Henry’ego, potem uznany za przybysza z niebios. Mężczyzna za wszelką cenę stara się znaleźć Necronomicon, czyli Księgę Umarłych, bowiem zawarte w niej zaklęcie umożliwi powrót do naszych czasów. Niestety, jak to często bywa, Ash wypowiada złe zaklęcie, czym budzi do życia armię demonicznych kościotrupów, którym będzie musiał stawić czoła między innymi z pomocą piły mechanicznej i strzelby.


„Armia ciemności” zaczyna się dokładnie w tym miejscu, w którym kończy się „Martwe zło 2: Śmierć przed świtem”. Film jest bowiem trzecią częścią przygód Ashleya J „Asha” Williamsa, bohatera sagi Sama Raimiego „Martwe zło”. To połączenie horroru, komedii i szalonego fantasy (najwięcej jest tutaj właśnie fantasy, takiego w stylu obrazów o Conanie, potem komedii, horroru akurat ze wszystkich części jest chyba najmniej), połączenie jednak ze wszech miar udane i gwarantujące naprawdę świetną zabawę. W scenariuszu widać wyraźnie inspirację „Jankesem na dworze króla Artura”, „Podróżami Guliwera”, opowieściami o Sinbadzie Żeglarzu czy Jazonie i Argonautach. Reżyser bawi się konwencją, formą i stylem, w usta swego bohatera – granego po raz kolejny przez Bruce’a Campbella – wkłada zabawne kwestie, nie brakuje mu wyobraźni do zaskakiwania nas sposobami uśmiercania demonów i wiedźm (choć może dziwić, że Ashowi w średniowieczu nigdy nie kończy się amunicja…). „Armię ciemności” doceniono na najważniejszych tematycznych festiwalach filmowych, między innymi Avoriaz, Fantasporto, Sitges, Fangoria – te nazwy znawcom tematu mówią same za siebie. Dziś dzieło Raimiego uchodzi za pozycję kultową, cenioną może już nie za efekty (trącą nieco myszką), ale za klimat zgrywy, lekkość i niezapomniane dialogi.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

środa, 26 kwietnia 2017

Recenzja Bez twarzy (Face/Off) - yoy.tv

Wszystko już było, rzekł Ben Akiba/ A jak nie było – śniło się chyba... – napisał kiedyś Konstanty Ildefons Gałczyński i słowa te idealnie pasują do obecnej sytuacji w kinematografii. Wymyślić ciekawą intrygę sensacyjną jest dziś bardzo trudno. Dlatego np. Hollywood w tak dużym stopniu posiłkuje się remake’ami, sequelami i prequelami. Świeża krew i pomysły docierają przede wszystkim z południowo-wschodniej Azji: Chin, Tajwanu, Hongkongu, Japonii.


Tam też ma swe korzenie John Woo, jeden z najoryginalniejszych twórców kina akcji na świecie. Jego najbardziej ceniony film to właśnie thriller „Bez twarzy”. Punkt wyjścia jest można by powiedzieć standardowy: psychopatyczny terrorysta, Castor Troy, zabija synka agenta Seana Archera. Ten, opętany żądzą zemsty, ściga go bez wytchnienia, co doprowadza do poważnego kryzysu w jego kontaktach z żoną i dorastającą córką. W końcu jednak dopada Castora, który ląduje w śpiączce w szpitalu. Jednak wcześniej zdążył jeszcze umieścić w Los Angeles ładunek wybuchowy mogący zmieść część miasta z powierzchni ziemi. Gdzie jest bomba wie także brat terrorysty, genialny acz niezaradny Pollux, który przebywa w więzieniu. Archer decyduje się na ryzykowny krok: dzięki nowatorskiej operacji przeszczepiona zostaje mu twarz Castora i agent jako terrorysta zostaje zamknięty razem z Polluksem. W czasie, gdy próbuje wydobyć z niego, gdzie znajduje się ładunek, ze śpiączki wybudza się Castor Troy. Szybko orientuje się, co się stało i zmusza lekarza, by przeszczepił mu twarz Archera. I zajmuje jego miejsce – w pracy i w domu.


...śniło się chyba – przypomnę jeszcze raz Gałczyńskiego. Bo rzeczywiście tak pokręcona, ale i fascynująca fabuła może się tylko przyśnić. I to w największym koszmarze. Woo nakręcił historię, która choć jest trudna do opowiedzenia słowami (w końcu już nie wiadomo kto jest kim), to na ekranie znakomicie się broni. A na dodatek jest prawdziwym wyzwaniem dla aktorów grających główne role: Johna Travolty i Nicholasa Cage’a. Obaj musieli, nie zmieniając twarzy, zagrać dwóch różnych ludzi: psychopatę terrorystę i ścigającego go agenta. Choć wbrew pozorom nie różnią się bardzo: Archer pragnący dopaść za wszelką cenę Troya staje się podobnym psychopatą.


Początkowo główne role w filmie mieli zagrać Arnold Schwarzenegger i Sylvester Stallone. Kiedy na reżysera wybrano Johna Woo, on zaproponował Travoltę i Cage’a. Szkoda – film pewnie nie byłby lepszy, ale cóż to byłby za pojedynek gigantów!

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

sobota, 22 kwietnia 2017

Recenzj S.W.A.T. Jednostka Specjalna (S.W.A.T.) - yoy.tv

"S.W.A.T. Jednostka Specjalna" w reżyserii Clarka Johnsona, to zrealizowana na podstawie popularnego w latach 70. serialu produkcja, opowiadająca o losach członków oddziału do zadań specjalnych. W rolach głównych: Colin Farrell, Samuel L. Jackson i Michelle Rodriguez. 


Fabuła przedstawiona w ''S.W.A.T.'', choć nie grzeszy oryginalnością, należy do jednych z najciekawszych wątków przedstawionych w filmach akcji. Jest oddział specjalny, są ''źli ludzie'' i jest bohater, którym kieruje żądza zemsty i chęć wymierzenia sprawiedliwości. Historia jest ciekawa, intrygująca i bardzo dobrze wyważona, co zadowoli wielu bardziej wymagających wielbicieli kina akcji. Film Johnsona został świadomie podzielony na dwie części. Pierwsza z nich to trening naszych głównych bohaterów, etap nawiązywania znajomości i budowy zaufania, zaś druga to ukazywanie działań tej elitarnej jednostki i pierwszych sukcesów odniesionych z nowymi partnerami. Pomimo dobrze napisanego i przedstawionego scenariusza autorstwa Davida Ayera, ''S.W.A.T.'' jest filmem aż nadto przewidywalnym. Od początku projekcji wiadomo kto jest dobry, a kto zły. Kim żądzą pieniądze i chciwość, a kim - lojalność i szacunek wobec odznaki.


''S.W.A.T. Jednostka Specjalna'' to bardzo dobry film akcji, który nie nudzi ani na chwilę. Szybka, dynamiczna akcja, efektowne strzelaniny i ciekawa historia. Film polecamy w szczególności miłośnikom dobrego kina policyjnego.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

wtorek, 18 kwietnia 2017

Recenzja Azyl (Panic Room) - yoy.tv

Meg i jej córka wprowadziły się właśnie do nowego mieszkania. Meg nie ma pojęcia, że poprzedni właściciel w sejfie ukrył sporą sumkę, na którą chrapkę ma grupka złodziei. Nie wie też, że sejf znajduje się w tytułowym Azylu, pomieszczeniu o ścianach bunkra, posiadającym własną linię telefoniczną, apteczkę, zaopatrzoną lodówę, system kamer, wentylację… A to tam właśnie chroni się kobieta i jej pociecha, gdy złodziejaszki wkradną się po łup. Oczywiście napastnicy nie zrezygnują tak łatwo, tym bardziej, że przed ukryciem się Meg nie włączyła linii telefonicznej i nie może się skontaktować ze światem zewnętrznym…


Tytułowy Azyl nie jest wcale wymysłem scenarzystów – to bardzo popularne rozwiązanie wśród amerykańskiej elity (koszt budowy sięga 100 tysięcy dolarów), swe triumfy święcące zwłaszcza po tym, jak USA opanował lęk przed atakiem terrorystycznym. Film wyreżyserował David Fincher, mistrz gry na emocjach i mrocznych, i mocnych zarazem, klimatów. I tak też jest w „Azylu” – to opowieść o walce o przeżycie. Dosłownie. O ile bowiem na początku złodzieje, zaskoczeni obecnością nowych lokatorów, wydają się trójką ciamajdów, którzy prędzej zrezygnują z włamu niż będą się narażać, z czasem, skonfrontowani z coraz bardziej zdesperowaną matką broniącą dziecka, staną się nieprzewidywalni – Meg zagra im zwyczajnie na ambicji…


„Azyl” to film znakomicie zmontowany i nakręcony, co ma niebagatelne znaczenie przy produkcji rozgrywającej się w zasadzie w jednym pomieszczeniu (kamera wnika przez ściany, śledzi bohaterów, zdradza widzom to, o czym nie wie druga strona). Przy okazji też świetnie zagrany: bardzo dobrą kreację stworzyła grająca Meg Jodie Foster (ciekawostka: jej 11-letnią córeczkę gra… Kristen Stewart, czyli późniejsza Bella z serii „Zmierzch”), a także Forest Whitaker i Jared Leto, ekranowe czarne charaktery. Trzymające w napięciu, solidne kino!

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

niedziela, 16 kwietnia 2017

Recenzja Helikopter w ogniu (Black Hawk Down) - yoy.tv

3 października 1993 roku amerykańskie oddziały specjalne podjęły próbę schwytania Mohameda Farraha Aidida, lokalnego dowódcy zbrojnych oddziałów terroryzujących ludność Somalii. Adid był najważniejszym z kacyków, którzy po obaleniu legalnego rządu podzielili kraj między siebie. Próbując przeciwdziałać narastającemu terrorowi i klęsce głodu, międzynarodowe oddziały pod flagą ONZ wylądowały w Somalii i zajęły jej część. Jednak Adid i jego sojusznicy wciąż stawiali silny opór i kontrolowali ponad połowę kraju. Stąd decyzja Amerykanów o pojmaniu przez komandosów dwóch współpracowników Adida. Mieli zostać uprowadzeni z kontrolowanej przez milicję Adida stolicy kraju - Mogadiszu.


Planowana akcja miała trwać godzinę i wydawała się prosta. Wszystko się zmieniło, gdy Somalijczycy zestrzelili dwa helikoptery Black Hawk. Nagle okazało się, że amerykańscy żołnierze są odcięci w środku wrogiego miasta, somalijska milicja jest o wiele lepiej wyposażona niż się spodziewano, a do walki u jej boku stanęła cała ludność łącznie z kobietami i dziećmi.


"Helikopter…" przyniósł Ridleyowi Scottowi trzecią nominację do Oscara, również autor zdjęć Sławomir Idziak został nią wyróżniony. Jednak statuetki dostały tylko montaż i dźwięk.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

piątek, 14 kwietnia 2017

Recenzja Bruce Wszechmogący (Bruce Almighty) - yoy.tv

Sfrustrowany pracą reporter lokalnej stacji telewizyjnej w Buffalo wypowiada wojnę samemu Stwórcy. Niebawem otrzymuje od Najwyższego propozycję: na czas jego wakacji Bruce przejmie boskie obowiązki.


Bruce Nolan, reporter lokalnej telewizji był przekonany, że tak. Robiąc znakomite i zabawne reportaże na "lekkie tematy" mimo wszystko czuje się niedoceniony. I gdy dopada go "najgorszy dzień w życiu" - traci pracę, zostaje pobity, kłóci się z dziewczyną a na dodatek ma wypadek samochodowy - bez skrupułów o wszystko obwinia Boga. Ten jednak też ma "zły dzień" i wyznacza Bruce’owi spotkanie. A na nim proponuje mu ni mniej ni więcej tylko… przejęcie boskich obowiązków i pokierowanie przez pewien czas losami Ziemi i całego wszechświata. Bruce się zgadza - w końcu cóż to za problem dla reportera lokalnej telewizji! Ale szybko okazuje się, że to zadanie przerasta jego siły. Kogo prosić o pomoc, do kogo mieć pretensje, jeśli zastępuje się Boga, który zrobił sobie krótki urlop?


Grający główną rolę Jim Carrey to aktor, który budzi skrajne emocje: są tacy, którzy go kochają, są tacy, którzy go nie cierpią. Bo nie każdemu odpowiada jego przerysowana maniera gry, którą, trzeba to przyznać, eksploatuje w sposób niemiłosierny. Ale jeśli się jej pozbędzie, okazuje się znakomitym aktorem, co udowodnił w kapitalnym "Truman Show" i równie dobrym "Człowieku z księżyca". W "Brusie Wszechmogącym" niestety zabrakło odwagi: zarówno Carrey, jak reżyser (Tom Shadyac ) i scenarzyści (a było ich trzech kolejnych) zatrzymali się w pół drogi. Mieli szanse zrobić kapitalną komedię na poważny temat, a "pojechali" jak zwykle. I jest śmiesznie, ale nie za bardzo.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

środa, 12 kwietnia 2017

Recenzja Deja Vu - yoy.tv

Film zaczyna się od wielkiej, efektownej eksplozji na promie pasażerskim w Nowym Orleanie - to zamach terrorystyczny, którego ofiarami padają przede wszystkim zwykli ludzie i żołnierze udający się na przepustkę.


Oczywiście na brzegu błyskawicznie pojawiają się służby ratownicze i śledcze. Jest także agent specjalny Doug Carlin (Denzel Washington) z ATF (Biuro ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej i Materiałów Wybuchowych), prowadzący równocześnie śledztwo w sprawie śmierci niejakiej Claire Kuchever, której spalone zwłoki zostały wrzucone do rzeki. Jak można się domyślić, obie sprawy się łączą. Szybkie kojarzenie faktów i wyciąganie wniosków przez Carlina zwraca na niego uwagę dowództwa tajnej, eksperymentalnej jednostki, która w swojej działalności wykorzystuje efekt "zakrzywienia przestrzeni", czyli - może zaglądać w przeszłość.


Podróże w czasie, związane z tym paradoksy i inne tego typu pomysły, były wykorzystywane w filmie wielokrotnie. Film Scotta wyróżnia próba maksymalnego zbliżenia się do rzeczywistości. Żadnych super efektów specjalnych: chodzi raczej o profesjonalne wykorzystanie naukowego odkrycia do wykrycia sprawców zamachu terrorystycznego i ewentualnie jego uniknięcia. Podstawą jest w tym wypadku superprecyzyjny scenariusz, który przeprowadzi bohatera, ale także widza, przez wszystkie zawiłości i paradoksy podróży w czasie. I z tego zadania twórcy "Deja Vu" wywiązują się poprawnie.


Problemem jest raczej oryginalność samego pomysłu. Początek jest znakomity, ale niestety dalej twórcy wpadają nieco w banał i powtarzalność. Obraz ratuje świetna obsada z trójką: Denzel Washington - Jim Cazaviel - Val Kilmer na czele dodatkowo wspomagana przez atrakcyjną Paulę Patron.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Recenzja Katyń - yoy.tv

Nominowane do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, uhonorowane Europejską Nagrodą Filmową (za kostiumy), obsypane Orłami (Polskimi Nagrodami Filmowymi) dzieło Andrzeja Wajdy, które sam reżyser uznał za bodaj najważniejsze w swoim dorobku.


Jest w tym filmie wątek osobisty i to niezwykle ważny. Jedną z ofiar bolszewickiej zbrodni katyńskiej z wiosny 1940 r. był ojciec reżysera. Wajda wielokrotnie w swoich wypowiedziach i wywiadach wspominał, że nieobecność zaginionego ojca i matka nietracąca nadziei na jego powrót (pomimo nieoficjalnych informacji o tym , co się stało), odcisnęli silny ślad na jego psychice. A zaczynając prace przy "Katyniu" przyznawał wprost, że jest to rodzaj hołdu oddanego nie tylko ojcu i tysiącom pomordowanych, ale także matce i wszystkim oczekujących wieści od bliskich wywiezionych do Starobielska, Ostaszkowa i Kozielska.


Podejmując ten temat powracał Wajda do jednego z kluczowych nurtów swojej twórczości: w "Katyniu", podobnie jak w "Kanale" (1956) czy "Popiele i diamencie" (1958), a także w będącym jej dopełnieniem "Człowieku z marmuru" (1976) oraz nie tak dawnym, ale całkowicie nieudanym "Pierścionku z orłem w koronie" (1992), Wajda ukazał tragiczny wymiar najnowszej historii Polski. Wprawdzie panorama losów zamordowanych w Katyniu polskich oficerów oraz ich bliskich (oparta na motywach powieści Andrzeja Mularczyka "Post Mortem") epickim rozmachem odbiega od kameralnych opowieści o powstańcach Warszawy i pogubionym w tuż powojennej rzeczywistości akowcu Maćku Chełmickim, ale przypomina je pod innymi względami. Jak w tamtych filmach, bohaterowie muszą dokonywać trudnych wyborów, znajdując się w sytuacjach, z których nie ma dobrego wyjścia, a śmierć pisana jest często bardzo młodym ludziom. Pojawiają się odniesienia do tradycji literackiej ("Antygona") i obrazy o znaczeniu metaforycznym. Z całości wyłania się dramat narodu, najpierw wziętego w kleszcze dwóch totalitarnych okupantów ("Katyń" Wajdy nie ma wymowy antyrosyjskiej i nie pomija zbrodni hitlerowskich), a następnie postawionego wobec tragicznej alternatywy, w której zgoda na kłamstwo katyńskie oznaczała sprzeniewierzenie się ofiarom, a niezgoda rodziła kolejne ofiary, odbierając wolność, a czasem i życie tym, którzy byli potrzebni dźwigającemu się z ruin krajowi.


Finałowa scena zbrodni katyńskiej to najbardziej wstrząsająca sekwencja w kinie wojennym od czasów rosyjskiej ruletki z "Łowcy jeleni" Michaela Cimino. A oszczędne i dzięki temu przejmujące wykorzystanie muzyki Krzysztofa Pendereckiego, nastrojowe, przygaszone zdjęcia Pawła Edelmana oraz mistrzowska gra wielu znanych aktorów z Andrzejem Chyrą, Janem Englertem, Mają Komorowską, Mają Ostaszewską, Danutą Stenką i Arturem Żmijewskim na czele, to kolejne zalety "Katynia" Andrzeja Wajdy.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

sobota, 8 kwietnia 2017

Recenzja Operacja Argo (Argo) - yoy.tv

4 listopada 1979 roku studenci popierający religijnego przywódcę Iranu ajatollaha Chomeiniego atakują i zajmują ambasadę Wielkiego Szatana, czyli USA. Biorą do niewoli 66 jej pracowników. 13 z nich natychmiast wypuszczają, pozostali będą więzieni przez 444 dni. Jednak podczas ataku studentów z ambasady tylnym wyjściem uciekło sześciu jej pracowników i schroniło się w rezydencji ambasadora Kanady. Po kilku miesiącach, dzięki niezwykłej operacji przygotowanej i brawurowo przeprowadzonej przez agenta CIA Tony’ego Mendeza (Ben Affleck również reżyserujący ten film), cała szóstka zostaje wywieziona z Iranu…


"Operacja Argo" opisuje więc autentyczną historię opartą na wspomnieniach Mendeza. I robi lekko, z wdziękiem i sporą dozą humoru. Przy okazji nie pozbawia widzów dreszczyku emocji, gdyż jest to klasyczne heist movie: jesteśmy więc kolejno świadkami powstawania planu, kompletowania zespołu, a na koniec samej akcji. A że sam plan wydostania uciekinierów jest rzeczywiście niezwykły - nie zdradzę go, by nie odbierać przyjemności tym, którzy "Operacji Argo" nie widzieli - stanowi również pożywkę do dobrotliwych w gruncie rzeczy kpin z Fabryki Snów. To zostało docenione: film najpierw uzyskał pięć nominacji do Złotego Globu i dwie statuetki (dla najlepszego filmu i reżysera), by później dostać siedem nominacji do Oscara i trzy statuetki (najlepszy film, scenariusz adaptowany, montaż). Wspomniałem tylko o najważniejszych: dotychczas łączna liczba nominacji przekroczyła 75!


Swoją drogą jest coś charakterystycznego w fakcie, że "Operacja Argo" została obsypana prawdziwym deszczem nagród i nominacji - ale przede wszystkim amerykańskich. Bo ten film to przede wszystkim amerykańska zabawa: odpowiednio inteligentna, a zarazem na tyle gładko skonstruowana, by za Oceanem wszyscy mogli ją przełknąć bez problemu. Więcej, odpowiednio dobrane akcenty patriotyczne pozwalają Amerykanom po raz kolejny zachwycić się swoją historią, swoimi bohaterami i utwierdzić w przekonaniu, że nawet jeśli gdzieś kiedyś ponieśli porażkę, to i tak w ostatecznym rozrachunku zawsze wygrają.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

niedziela, 2 kwietnia 2017

Recenzja Likwidator (The Last Stand) - yoy.tv

Po długich latach przerwy, w których Arnie pojawił się w zasadzie tylko w epizodach, słynny eks-kulturysta powrócił w pierwszoplanowej roli. Uczucia są mieszane, chyba zależne od wieku oglądającego – młodzi niekoniecznie to kupią, starsi z rozmarzeniem pooglądają. „Likwidator” to bowiem film w starym stylu, takie, jakie kręcono nim gwiazdor pożegnał się na jakiś czas z kinem.


Oto niebezpieczny mafioso Cortez ucieka z policyjnego konwoju i zmierza w kierunku meksykańskiej granicy. W miasteczku tuż przed nią oddział jego wiernych siepaczy ma przygotować wszystko, by szef przejechał ku wolności gładko i bezboleśnie. Niestety, ku ich nieszczęściu, w zaspanym miasteczku Sommerton szeryfem jest Ray Owens, a ten nikomu nie popuści… Gangsterzy muszą się zmierzyć ze stróżem prawa i jego kilkoma pomocnikami.


Wiemy, jak się skończy, wiemy, że cedzący słowa przez zęby Owens da komu trzeba wycisk, a jednak film ogląda się z przyjemnością – ma czar i urok kina sprzed epoki CGI, szeryf nie przeskakuje tutaj nad samochodami, nie robi salt w powietrzu, jest zmęczony i wkurzony, woli być efektywny niż efektowny. W USA tego nie kupili, film kariery nie zrobił, zmieniły się widać czasy i superbohaterowie rodem z komiksów wygryźli twardzieli z krwi i kości. A szkoda, to naprawdę porządny kawał kina akcji i przed dwoma dekadami z pewnością były hitem… Starszy fanom Arniego można śmiało polecić.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv