wtorek, 28 listopada 2017

Recenzja 13 godzin: Tajna misja w Benghazi (13 Hours: The Secret Soldiers of Benghazi) - yoy.tv

Libia, rok 2012; kraj pogrążony jest w całkowitym chaosie, poszczególne regiony i miasta kontrolowane są przez wrogie sobie oddziały milicyjne i grupy siepaczy miejscowych watażków. USA jako jeden z nielicznych krajów nie wycofała z Libii swych dyplomatów, działa placówka w Benghazi, a także położona o około mili od niej komórka CIA, zwana The Annex. Ta ostatnia jest chroniona przez grupę doborowych najemników z organizacji Global Response Staff. 11 września dochodzi do ataku na The Annex, w tym czasie przebywa tam właśnie amerykański ambasador – najemników czeka walka na śmierć i życie z przeważającymi siłami wroga.


Nowy film Michaela Baya opowiada o prawdziwych wydarzeniach, opisanych w książce Mitchella Zuckoffa „13 Hours”, która posłużyła jako podstawa scenariusza. Powyższy opis treści w zestawieniu z nazwiskiem reżysera, słynącego wszak z nadmiernego patosu i epatowania efektami specjalnymi nawet wówczas, gdy nie jest to specjalnie koniecznie, mógłby sugerować, że to kolejny, tym razem mniej znany i zrobiony za mniejsze pieniądze (budżet wyniósł „zaledwie” 50 milionów dolarów, w obsadzie brak znanych nazwisk, choć początkowo miał się pojawić Mark Wahlberg) blockbuster potwierdzający chwałę amerykańskiego oręża, w finale zaś zobaczymy łopoczący dumnie gwiaździsty sztandar (wszyscy pamiętają chyba jego „Pearl Harbor”…). Tak jednak nie jest – być może właśnie z powodu ograniczonych środków finansowych Bay nakręcił obraz przypominający swym klaustrofobicznym klimatem „Helikopter w ogniu”. To po części mocne męskie kino, akcyjniak pełną gębą, w którym trup ściele się gęsto, z drugiej jednak strony to także kameralny, rozgrywający się w gronie kilku osób, dramat najemników, którzy z racji wykonywanego zawodu (a i z poczucia obowiązku i odpowiedzialności) muszą ryzykować swe życie dla innych. Prosta historia, sporo realizmu, nieźle naszkicowane portrety psychologiczne – Bay pokazał, że nie musi kręcić wszystkiego według tego samego schematu i potrafi zrobić solidne kino.

TV - http://yoy.tv
Facebook - https://www.facebook.com/YOY-TV-1986511251584874
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

środa, 22 listopada 2017

Recenzja Agentka (Spy) - yoy.tv

Susan Cooper zapowiadała się na świetną agentkę. Od tego czasu minęło jednak 10 lat i wiele kilogramów – Susan skończyła jako otyła analityczka CIA, pomagająca zza biurka swym kolegom biorącym udział w prawdziwych akcjach. Podczas jednej z takich akcji prawdopodobnie ginie agent Bradley Fine, do którego Susan po cichu wzdychała. Kobieta wie, kto jest za to odpowiedzialny, wiadomo też, że sprawa jest niezwykłej wagi – w grę wchodzi posiadanie broni jądrowej! W takiej sytuacji szefowa Susan zgadza się, by ta ruszyła do akcji jako pełnoprawny agent. Trop wiedzie przez Paryż i Rzym do Budapesztu, a metody Susan (przedstawiającej się teraz jako Penny Morgan) przyprawiają o ból głowy zarówno jej partnerów, jak i zszokowanych przestępców.


Początek „Agentki”, pełen odniesień do serii o przygodach Jamesa Bonda, a i angielskiego absurdalnego humoru zapowiada, że oto otrzymamy jeszcze jedną parodię obrazów o superszpiegach, coś na kształt „Kingsman: Tajne służby”. Potem jednak do akcji wkracza Susan grana z werwą przez Melissę McCarthy (aktorka osobiście wykonywała sporą część scen kaskaderskich i solidnie poćwiczyła przed występem). Od tej pory „Agentka” nie jest już typową parodią kina sensacyjnego, a piszącą nowy rozdział opowieścią o kobiecym szpiegu, który wkroczył bez pardonu (i wielkich umiejętności…) w świat twardzieli. Są co prawda cytaty z klasyki gatunku (na przykład Jason Statham, który grając agenta Ricka Forda puszcza oczko w stronę swych wcześniejszych ekranowych wcieleń twardych facetów), ale sensacja jest rozłożona na łopatki przez kolejne gagi. Film staje się pędzącą na łeb, na szyję komedią, w której błyskotliwe gagi przeplatają się z dość żenującymi żartami. Tych pierwszych jest na szczęście więcej, a i technicznie film wybija się ponad przeciętność, więc śmiało można powiedzieć, że „Agentka” ma licencję na rozbawienie. Producenci zapowiadają już nakręcenie kontynuacji, z McCarthy i Stathamem powtarzającymi swe role (zabraknie natomiast z pewnością Jude’a Law, ekranowego Fine’a).

TV - http://yoy.tv
Facebook - https://www.facebook.com/YOY-TV-1986511251584874
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

czwartek, 16 listopada 2017

Recenzja Autor widmo (The Ghost Writer) - yoy.tv

Młody człowiek, który zajmuje się pisaniem biografii sławnych osób, zostaje wynajęty przez byłego premiera Wielkiej Brytanii, Adama Langa. Mężczyzna dowiaduje się, że jego poprzednik zginął w tajemniczych okolicznościach… Autor biografii, by być bliżej obiektu swej pracy, przybywa na położoną u wybrzeży USA wysepkę Martha’s Vineyard, rezydencji Langa. Wkrótce przybędą tam także fotoreporterzy i demonstranci, bowiem następca Langa ujawni, że były premier w tajemnicy przed wszystkimi, miał konszachty z CIA. Pisarz szybko dociera do dokumentów, które to potwierdzają. Odtąd zaczyna mu grozić śmiertelne niebezpieczeństwo…


Film w reżyserii Romana Polańskiego jest ekranizacją bestsellerowej powieści „Duch” Roberta Harrisa. To trzymający w napięciu thriller z doborową obsadą (Pierce Brosnan, Ewan McGregor), przybliżający przy okazji mało znane szczegóły dość tajemniczego zawodu jakim jest ghostwriter, czyli pisarz-widmo/autor-widmo (to pisarz, który pisze biografie gwiazd, polityków, teksty piosenek, przemówienia, a następnie zrzeka się do nich praw – dzieło ukazuje się pod nazwiskiem zleceniodawcy). W tle dość aktualne problemy polityczne, terroryzm, szpiegostwo, przekazywanie więźniów rządowi USA, zawirowania na najwyższych szczeblach władzy (ekranowy Adam Lang wydaje się być inspirowany Tonym Blairem). Sięgając głębiej – dramat człowieka, który waha się, czy być lojalny wobec pracodawcy, czy wobec społeczeństwa: obojętnie, jaki wybór podejmie, będzie to w jakiś sposób jego osobista tragedia…


Pracę nad postprodukcją na pewien czas wstrzymało słynne zatrzymanie reżysera po wylądowaniu w Zurychu, Polański musiał kończyć film w pośpiechu, aby zdążyć na MFF w Berlinie (gdzie zdobył Srebrnego Niedźwiedzia i był nominowany do Złotego). To widać zwłaszcza w środkowej partii filmu, nieco zbyt chaotycznej, pełnej nie do końca dopracowanych zwrotów akcji. Mimo wszystko to solidny dreszczowiec, nakręcony z dużym wyczuciem tematu, wysmakowany wizualnie, dopieszczony w najdrobniejszych detalach. Nie jest to jeden z najlepszych obrazów Polańskiego, ale z pewnością reżyser nie musi się też go wstydzić.

TV - http://yoy.tv
Facebook - https://www.facebook.com/YOY-TV-1986511251584874
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

wtorek, 14 listopada 2017

Recenzja Zawodowcy (Righteous Kill) - yoy.tv

Dwóch najlepszych aktorów w historii kina Al Pacino i Robert De Niro spotkali się razem po raz trzeci na planie filmu "Zawodowcy". Pierwszy raz w 1974 roku zagrali razem w "Ojcu chrzestnym II", za który De Niro dostał Oscara. W 1995 roku w filmie "Gorączka" Michaela Manna i stworzyli bodaj jeden z najlepszych filmów sensacyjnych w historii kina. Po 13 latach De Niro i Pacino ponownie pojawiają się razem w "Zawodowcach".


Atutem poprzednich filmów oprócz aktorstwa były bardzo dobre scenariusze (Francis Ford Coppola, Mario Puzo otrzymali Oscara za najlepszy scenariusz adaptowanydo filmu "Ojciec chrzestny II"). Niestety w "Zawodowcach" mistrzowskie jest tylko ich aktorstwo i nawet tak genialny duet, jak De Niro&Pacino nie jest w stanie zrobić cudów z kiepskim i schematycznym scenariuszem.


Turk (Robert DeNiro) i Rooster (Al Pacino) to dwaj doświadczeni gliniarze z Nowego Jorku. Starzy wyjadacze, którzy niejedno już w swojej karierze widzieli i niewiele jest ich w stanie zdziwić, pracują nad zawikłaną sprawą seryjnego mordercy, którego ofiarami są wyjątkowi łajdacy: pedofile, handlarze narkotyków, alfonsi i gwałciciele. Wstępne wyniki śledztwa okazują się szokujące: zabija ktoś z najbliższego otoczenia Turka i Roostera, ktoś, kogo aż za dobrze znają....


Niewątpliwie wielką przyjemnością jest oglądać na ekranie gwiazdy takiego formatu, ale moim zdaniem Al Pacino i Robert De Niro zasługują na dużo lepszy scenariusz...

TV - http://yoy.tv
Facebook - https://www.facebook.com/YOY-TV-1986511251584874
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

piątek, 10 listopada 2017

Recenzja Parker - yoy.tv

W „Parkerze” Taylor Hacford – reżyser „Raya” czy „Dowodu życia” – nie próbuje ani przez moment być oryginalny: główny bohater, tytułowy Parker, jest znakomitym złodziejem, który – a jakże – ma swój kodeks honorowy i nie krzywdzi biednych, nie zabija niewinnych. Jego wspólnicy wprost przeciwnie, więc Parker odmawia współpracy. Zostaje pozostawiony na pewną śmierć, jego kasę zabierają wspólnicy… Ale Parkerowi udaje się przeżyć, a potem, rzecz jasna, poprzysiąc zemstę. Nieoczekiwanie jego partnerką zostaje ponętna Leslie.


Wszystko to już oglądaliśmy wiele razy, wielokrotnie w o wiele lepszym wydaniu. Tym razem ani nazwisko reżysera, ani mocna obsada, ani dobry materiał wyjściowy (powieść Donalda E. Westlake’a, według którego dzieł nakręcono wiele ciekawych kryminałów i thrillerów, na przykład „Godziny zemsty”) nie zapewniły specjalnych atrakcji – jest przewidywalnie, napięcia wiele się nie uświadczy, Leslie grana przez wciąż piękną Jennifer Lopez urwała się z innej bajki (konkretnie z komedii romantycznej). Akcyjniak jakich powstaje w Hollywood cała masa, za to oczywiście świetny technicznie z odpowiednią dawką strzelanin, ostrego mordobicia, trzasku łamanych kończyn, plaśnięć w czerepy, uderzeń w piszczele i wszechobecnej demolki.

TV - http://yoy.tv
Facebook - https://www.facebook.com/YOY-TV-1986511251584874
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

środa, 8 listopada 2017

Recenzja Ludzkie dzieci (Children of Men) - yoy.tv

Rok 2027. Ludzkość jest na najlepszej drodze do zagłady - od 2009 roku z niewiadomych powodów nie urodziło się żadne dziecko. Ta sytuacja prowadzi do całkowitego rozprężenia na całym świecie, już mało kto zwraca uwagę na normy moralne i etyczne. Ludzkość i cywilizacja pogrążają się w narastającym chaosie i anarchii, na całym świecie trwają wojny domowe lub religijne, dochodzi do kolejnych zamachów terrorystycznych (choć nikt już się nie orientuje, o co chodzi ich sprawcom), gospodarka jest coraz bardziej zdewastowana. Alternatywą wydaje się dyktatura, która zapewnia jako taki porządek. Jednym z mieszkańców tego świata jest Theo Faron (Clive Owen) - były aktywista, którego życie zmienia się z chwilą, kiedy na swojej drodze spotyka uznaną przez rząd za terrorystyczną grupę The Fishes. Okazuje się, że jej członkowie dotarli do pierwszej od wielu lat ciężarnej kobiety, a Theo - nakłoniony przez swą byłą partnerkę, a teraz przewodnicząca The Fishes, Julian (Julianne Moore) - został wyznaczony do jej ochrony. Czy jest szansa na ocalenie i odrodzenie ludzkości?


Taką ponurą wizję świata nieodległej przyszłości wykreowała w swojej powieści Phyllis Dorothy James. Ta mroczna antyutopia, budząca całkowicie uzasadnione skojarzenia ze znakomitą powieścią "Przestrzeni! Przestrzeni!" Harry’ego Harrisona (będącą podstawą głośnej "Zielonej pożywki" z 1973 roku), wciąga opisem upadającej cywilizacji, świata na krawędzi. Powierzenie jej ekranizacji znakomitemu reżyserowi meksykańskiemu Alfonso Cuarónowi dawało duże szanse na filmowe wydarzenie. Jednak mimo trzech nominacji do Oscara, nominacji do Złotego Lwa i nagród na MFF w Wenecji, oraz deszczu innych nagród - tak się nie stało. Owszem, powstała opowieść o ludziach w świecie chylącym się ku upadkowi, ale zarazem ta historia jest zaskakująco niespójna, czasami wręcz nielogiczna (np. jeśli od 19 lat nie narodziło się żadne dziecko, to dlaczego będąca w widocznej ciąży kobieta nikogo nie interesuje?). A tłumaczenie samego reżysera "nie chciałem kręcić filmu o przyszłości, bardziej interesowała mnie teraźniejszość (…), to nie science fiction, a raczej całkiem realna wizja bliskiej przyszłości" - nie do końca przekonuje.

TV - http://yoy.tv
Facebook - https://www.facebook.com/YOY-TV-1986511251584874
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

niedziela, 5 listopada 2017

Recenzja Prometeusz (Prometheus) - yoy.tv

Rok 2093. We wszystkich ziemskich kulturach powtarza się pewien motyw, który naukowcy rozszyfrowują jako układ planet. Mając nadzieję na odkrycie obcej cywilizacji, która dała podwaliny ziemskim kulturom, wyruszają w daleką drogę. U celu trafiają na ślady wymarłej, jak się początkowo wydaje, cywilizacji Inżynierów, bo tak ich nazwano, istot niezwykle zaawansowanych pod względem rozwoju. Odkrywają też, że coś przyczyniło się, w bardzo krótkim czasie, do ich śmierci i że nie są oni jedyną formą cywilizacji.


„Prometeusz” to próba odkrycia, co doprowadziło do tragedii załogi „Nostromo”. Kto wysyłał ów feralny sygnał SOS, który obudził członków załogi, wpłynął na zmianę kursu promu i doprowadził do ich śmierci. I wersja tych wydarzeń jest znakomicie pomyślana, pełna nieoczywistości i zagadek. Inżynierowie, którzy – jak się sugeruje na początku – dali planecie życie, podejmują zaskakujące decyzje, przeczące zdrowemu rozsądkowi i logice. Są od początku do końca zagadką i słusznie możemy oczekiwać ciągu dalszego. I tu Scott pokazał, na co go stać. Tu, jak i w oszałamiającej koncepcji scenograficznej, znakomitej wizji, która zachwyca rozmachem i nowatorstwem, a jednocześnie nawiązuje do znajomych nam z poprzednich filmów motywów, pozwalając na usytuowanie ich w chronologii zdarzeń. To, co nieco kuleje w „Prometeuszu”, to żałosne błędy logiczne w fabule (jak można samowolnie odłączyć się od ekipy, zabłądzić w dokładnie przeskanowanym obiekcie i mając łączność z bazą nie móc wrócić do reszty?), niekonsekwencje (na piekielnie drogą misję wysyła się podejrzanego socjopatę Fifielda) i słabo spersonalizowani bohaterowie drugoplanowi (tylko kapitan Janek – Idris Elba – ma jakąś wyraźniejszą osobowość). Prawdę mówiąc, spośród pierwszoplanowych postaci najbardziej wyrazisty jest grany przez Michaela Fassbendera android o twarzy anioła – David, którego zachowanie daleko odbiega od oczywistości, podobnie jak bardzo ludzkie zachowania androidów z „Łowcy robotów”. Trudne zadanie, któremu zresztą nie podołała, miała Noomi Rapace, grająca dr Shaw. Nie podołała nie ze swej winy, dodajmy, bo też i postać pani doktor oscyluje między osobowością sierotki Marysi a przewodniczącej partyjnej młodzieżówki ZMP (na co wskazuje scena usunięta, której w tej wersji nie zobaczymy, ale można ją zobaczyć w wydaniu na BD).


„Prometeusz” mógł być filmem genialnym, okazał się filmem po prostu dobrym, trzymającym w napięciu, pełnym rozmachu i wizji, ale tylko dobrym. W drugiej części przydałoby się więcej Scotta w Scotcie i tych klimatów z początku filmu, kiedy statek tonie we śnie i zdarzyć się może wszystko...

TV - http://yoy.tv
Facebook - https://www.facebook.com/YOY-TV-1986511251584874
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

sobota, 4 listopada 2017

Recenzja Wiek Adaline (The Age of Adaline) - yoy.tv

Urodzona na początku XX wieku piękna Adaline jako dwudziestokilkulatka ulega wypadkowi, na skutek którego przestaje się starzeć. To, co wydaje się spełnieniem marzeń o nieśmiertelności, z czasem przynosi dramatyczne konsekwencje. Adaline musi się ukrywać przed władzami, które chcą poddać ją eksperymentom. Wciąż podróżując, zmieniając tożsamość traci kontakt z najbliższymi, którzy starzeją się na jej oczach. Ta pełna przygód i dramatycznych wydarzeń podróż przez życie Adaline trwa przez niemal cały XX wiek. To życie jest interesujące, kolorowe, niezwykłe – ale także bardzo samotne. Pewnego dnia Adaline znajduje miłość, dla której warto wyrzec się nawet nieśmiertelności. Ale czy to możliwe?


To jeden z najpiękniejszych filmów o miłości i jeden z najpiękniejszych filmów o przemijaniu, starzeniu i śmierci. Ta opowieść o tej nieuchronnej części ludzkiej egzystencji ma postać prostej, ale bardzo mądrej i pełnej refleksji nad ludzkim losem opowieści. W przypadku Adaline bowiem nieśmiertelność nie jest darem, jest fatum z którym musi się liczyć i które jest jej przekleństwem. Powoduje, że nie czuje się wolna musi wszak zmieniać wciąż tożsamość, by nie wpaść w ręce służb specjalnych, które chętnie dowiedziałyby się dzięki czemu zawdzięcza młodość. Nieśmiertelność izoluje ją od prawdziwych uczuć, każąc jej nie kochać, bo miłość którą z kimś dzieli bynajmniej nie oznacza, że może dzielić z nim życie. Dla wybranka bowiem ono się skończy, a dla niej nie… By nie musieć ponownie przechodzić przez smutek utraty kogoś bliskiego Adaline wybiera samotność, ucieczkę od świata i tułaczkę. Ale to wszystko pokazane jest podobnie jak bohaterka w sposób tajemniczy, nienachalny i dyskretny. Film pełen jest poza tym pięknej baśniowej magii ot choćby w scenie, gdy Adeline nabywa owej paranormalnej właściwości. Naukowa narracja z offu, komentująca to co się dzieje w jej ciele, bynajmniej temu nie przeczy – raczej potwierdza fakt iż nauce blisko do magii, bo przecież życie jest swego rodzaju cudem… Taki też jest klimat tego filmu – lekko oniryczny, chwilami fantastyczny, ale niezwykle elegancki. Zdjęcia oddają atmosferę kolejnych epok w życiu bohaterki: najstarsze retrospekcje mają charakterystyczną sepiową poświatą, wojenne to specyficzny brąz, lata 50. To grzeczne kolory i stroje, lata 70. to kolorowe hippisowskie stroje.


Ogromnym atutem "Wieku Adaline" są aktorzy: wyważona kreacja Blake Lively w roli Adaline, cudowny Harrison Ford w roli Wiliama, którego zmysły wydają się wodzić na manowce, a do którego po latach wraca dawne uczucie i Ellen Burstyn, która pięknie sprostała roli córki starszej od matki.

TV - http://yoy.tv
Facebook - https://www.facebook.com/YOY-TV-1986511251584874
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

czwartek, 2 listopada 2017

Recenzja Dla ciebie wszystko (The Best of Me) - yoy.tv

Gdyby wychowali się w innym miejscu, w innym środowisku, byliby idealną parą… Niestety, Dawson wychował się w patologicznej rodzinie, a Amanda w wyżej sytuowanej rodzinie o głębokim wartościach moralnych. Co prawda w młodości los dał im szansę i byli parą, ale Dawson został w końcu wciągnięty w mroczne sprawki ojca i braci, i zapłacił za to więzieniem (przypadkowo zabił człowieka). Ich drogi się rozeszły, on zaczął pracować na platformach wiertniczych, ona założyła szczęśliwą rodzinę. Spotkali się po latach na pogrzebie dawnego znajomego i uczucie znów rozkwitło. Niestety, rodzinne powiązania Dawsona po raz drugi wystawią je na poważną próbę…


Ekranizacja powieści Nicholasa Sparksa, autora takich przebojów, jak „Pamiętnik”, „List w butelce”, „Jesienna miłość” czy „Noce w Rodanthe”. Tym razem łzy wyciskane są do kwadratu, bowiem śledzimy aż dwa melodramatyczne podejścia bohaterów do szczęścia (i w sumie jedno jest odbiciem drugiego). Jest kilka niezłych scen (konfrontacja Dawsona z rodziną), jest też kilka scen łzawych i patetycznych do bólu, trącących na kilometr telenowelą. Ciekawie ukazano wahania się Amandy rozdartej między mężem i dziećmi a prawdziwą miłością, sztampowo z kolei przedstawiono chociażby ojca Dawsona (zło wcielone), nie zawsze iskrzy ponadto między odtwórcami głównych ról. Wyszedł porządny, ale nie wyróżniający się niczym szczególnym wyciskacz łez.

TV - http://yoy.tv
Facebook - https://www.facebook.com/YOY-TV-1986511251584874
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv