Przed premierą wszyscy zadawali sobie pytanie: jak w kinie akcji sprawdzi się islandzki twórca niskobudżetowego kina, Baltasar Kormakur, który przed laty zabłysnął swym „101 Reykjavik”. Islandczyk w „Kontrabandzie” nie zaskoczył i nie zaszokował – nakręcił naprawdę dobry, trzymający do końca w napięciu (wątek żony głównego bohatera) kryminał, z kilkoma nieoczekiwanymi, acz obowiązkowymi woltami scenariusza. Wykonał sprawną rzemieślniczą robotę i trochę szkoda, że pewnie krępował go kontrakt i presja producentów: cztery lata wcześniej, sam będąc producentem i zarazem aktorem, ten sam temat przedstawił o wiele ciekawiej w „Reykjavik-Rotterdam”, którego „Kontrabanda” jest amerykańską przeróbką…
Akcja filmu rozpoczyna się w Nowym Orleanie, a głównym bohaterem jest dawny król przemytników Chris Farraday, który zrezygnował z niebezpiecznego zajęcia na rzecz rodziny. Ale kiedy okazuje się, że jego lekkomyślny szwagier Andy, sam próbujący sił na przemytniczym polu, zawalił dostawę i jest winny sporo kasy bezwzględnemu gangsterowi Briggsowi, Chris postanawia chłopakowi pomóc. Decyduje się zdobyć kasę na spłatę długu w jedyny znany mu sposób: wyruszyć jeszcze raz na przemytniczy szlak. Dalej jest kompletowanie załogi, ciasne ładownie statku, narkobiznes, skrzynie z towarem, skrytki, ucieczki i pogonie itp., itd.
Reżyser nie poszedł w kierunku modnych podróbek „Pulp Fiction”, jego bohaterowie nie wykonują też podczas strzelania idiotycznych salt w powietrzu: „Kontrabanda” to heist movie w starym stylu, z ciekawymi bohaterami drugoplanowymi (ledwo rozpoznawalny w roli Briggsa Giovanni Ribisi i znakomity Ben Foster jako szuja Sebastian), z wyraźnym morałem (choć sam bohater zbyt moralny nie jest), opowiedziany bez udziwnień. W natłoku bezsensownych strzelanin i ekranizacji komiksów jest z pewnością miłą odmianą i pozytywnym zaskoczeniem.
TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz