niedziela, 23 października 2016

Recenzja Hobbit: Niezwykła podróż (The Hobbit: An Unexpected Journey) - yoy.tv

Film jest ekranizacją powieści J.R.R. Tolkiena „Hobbit: Tam i z powrotem”, powieści baśniowej, o lżejszym klimacie niż późniejszy i o wiele dojrzalszy trzyczęściowy „Władca Pierścieni”. Dodajmy jeszcze, że książka do opasłych nie należy – liczba stron, w zależności od wydania, waha się pomiędzy 200 a 300, tymczasem Peter Jackson zdecydował się na nakręcenie na jej podstawie aż trzech blisko trzygodzinnych epickich filmów! I to chyba budziło najwięcej kontrowersji: na upartego można by upchnąć wszystko w jednym filmie, dwa – a tyle początkowo zamierzano zrealizować – byłyby już jak najbardziej wystarczające. Trudno nie odnieść wrażenia, że rozciąganie materiału ponad miarę miało posłużyć tylko i wyłącznie zapełnieniu kasy, zaś z dramaturgicznego punktu widzenia obraz na tym traci… Co nie znaczy jednak, że „Hobbit…” jest złym filmem.


Głównym bohaterem jest zamożny Bilbo Baggins, hobbit ceniący smaczne jadło (stąd pękająca w szwach spiżarnia i takież spodnie) i święty spokój. Pewnego dnia w jego domu pojawia się czarodziej Gandalf, a zaraz potem trzynastu krasnoludów pod wodzą Thorina Dębowej Tarczy (którzy to, ku utrapieniu gospodarza, może wzrostu są i nikczemnego, ale żołądki mają bez dna…). Gandalf wspiera wyprawę Thorina i jego kompanów wyruszających, by z rąk smoka Smauga odbić dawną przebogatą siedzibę krasnoludów. Czarodziej proponuje Bilbo dołączenie do wyprawy, ten odmawia. Rano wyrusza jednak tropem kompanii Thorina i razem z nimi rusza ku przygodzie. A tej nie zabraknie – na drodze staną olbrzymie trolle, gobliny, a także… Gollum.


O ile „Władca Pierścieni” to uniwersalna opowieść o walce dobra ze złem, o mącących zdrowy rozsądek pokusach posiadania władzy, to „Hobbit…” jest przede wszystkim baśnią, malowniczą opowieścią o elfach, krasnoludach, czarodziejach, trollach i mitycznych stworach. I jako taką trzeba ją odbierać, niekoniecznie doszukując się we wszystkim drugiego dna (bo czasem go tutaj zwyczajnie nie ma). Peter Jackson potrafi opowiadać i oszałamiać widza, co potwierdził i w swym najnowszym dziele: film ogląda się z dużą przyjemnością. To przygoda przez duże „P”, bezpretensjonalna, czasem zabawna, czasem straszna. Technicznie dopracowana do perfekcji. Ze względu na niebywałe rozciągnięcie opowiadanej historii zdarzają się jednak niekiedy dłużyzny (które niektórzy potraktują jako sielankowe obrazki ilustrujące życie w Śródziemiu), mnożą się mniej ciekawe wątki poboczne, a rozmach ogólnie jest mimo wszystko mniejszy niż we „Władcy Pierścieni”. Inny jest też przede wszystkim ciężar gatunkowy obydwu dzieł. Jeśli jednak ktoś pokochał bohaterów z „Władcy Pierścieni”, pokocha i awanturników z kompanii Thorina.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz