poniedziałek, 30 stycznia 2017

Recenzja Sherlock Holmes: Gra cieni (Sherlock Holmes: A Game of Shadows) - yoy.tv

Panująca od blisko 20 lat w Hollywood zasada sequela - jeśli odniosłeś sukces, kręcisz kolejną część, która ma być o 20 proc. większa, szybsza, głośniejsza i bardziej dochodowa - bywa przekleństwem zarówno dla producentów, jak i widzów. Bo zazwyczaj kończy się klęską finansową i artystyczną. Na szczęście nie zawsze. Doskonałym tego przykładem jest "Sherlock Holmes: Gra cieni" Guya Ritchie’ego. Zapowiedziany w ostatnich scenach pierwszego "Sherlocka Holmesa" pojedynek legendarnego detektywa (Robert Downey Jr) z diabolicznym profesorem Moriartym (Jared Harris) wreszcie dochodzi do skutku. Punktem wyjścia jest tajemnicza śmierć księcia koronnego Austrii. Inspektor Lestrade (Eddie Marsan) po zbadaniu ciała i miejsca, gdzie je znaleziono, jest przekonany, że to było samobójstwo. Jednak wnioski Sherolcka Holmesa są całkowicie odmienne - to robota geniusza zła, profesora Moriarty’ego, jeden z elementów jego wyrafinowanego planu, którego celem jest pogrążenie Europy i świata w chaosie i anarchii…


Nie ma chyba słynniejszego detektywa i pogromcy zła od Sherloka Holmesa. Jego twórca sir Conan Doyle stworzył archetypiczną postać ekscentrycznego geniusza, tropiciela zbrodni, ale przede wszystkim poszukiwacza intelektualnych wyzwań gotowego stanąć do pojedynku umysłów z każdym, kto zapewniał odpowiedni jego poziom. Jest w nim sporo ze stworzonego przez Edgara Allan Poe pierwszego w historii detektywa Augusta Dupina (choć w "Studium w szkarłacie" Doyle ustami Sherlocka wyraźnie go dyskredytuje), można się też doszukać inspiracji w metodach tropienia Indian, które opisuje Karol May. Jednocześnie jednak postać Dupina została przez lata (czasami także przez samego autora) spacyfikowana i wygładzona, gdy tymczasem Holmes jest czystej wody anarchistą, jako prawdziwy geniusz i artysta, nie zawsze tego świadomym. I dlatego to, co proponuje w swoim filmie Guy Ritchie, tak do tej postaci pasuje: chaos i szaleństwo, który wprowadza wokół siebie, niespodziewane zmiany nastrojów i tempa. Szybkie prowadzenie kamery, ciągły ruch, przechodzenie z szerokiej perspektywy do zbliżenia, czasami wręcz teledyskowy montaż - to wszystko jest z innej epoki niż Sherlock, a jednak on w tym się doskonale czuje i odnajduje. Podobnie jak widz.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz