poniedziałek, 30 listopada 2015

Recenzja Kod da Vinci (The Da Vinci Code) - yoy.tv

Historyczne łamigłówki były jedną z największych atrakcji powieści Dana Browna i tak pozostało również w filmie. Jednak to, co sprawdzało się w literaturze, nie do końca sprawdza się na ekranie. Zrealizowana za 125 milionów dolarów ekranizacja światowego bestselleru ujawnia naiwność fabuły utkanej przez amerykańskiego autora. Co z tego, skoro i tak film skazany jest na sukces.


O "Kodzie Leonarda Da Vinci" słyszeli wszyscy. Wydana w 2003 roku sensacyjna powieść dana Browna została przetłumaczona na 44 języki, sprzedana w nakładzie ponad 60 milionów egzemplarzy i mimo upływu czasu wzbudza emocje na całym świecie. Książką Dana Drowna od razu zainteresowali się filmowcy. Prawa do ekranizacji kupiła ostatecznie wytwórnia Columbia Pictures, płacąc za nie aż 6 milionów dolarów! Oczywiście informacja o planowanym filmie nie przeszła bez echa. Na całym świecie podniosły się głosy protestu, a ekipa nie otrzymała pozwolenia na realizację zdjęć w opisanych w powieści opactwie Westminsterskim oraz słynnym paryskim kościele Saint-Sulpice.


Bohaterem "Kodu Da Vinci" jest historyk i badacz symboli Robert Langdon. Kiedy w Luwrze zostaje zamordowany kustosz Jacques Sauniere, a jego przyozdobione dziwnymi znakami ciało zostaje odnalezione przez policję, paryski inspektor Bezu Fache zwraca się o pomoc do Langdona. Amerykański naukowiec nieświadomie wplątuje się w rozwiązanie zagadki, której korzenie sięgają początków chrześcijaństwa, a jej ujawnienie może zatrząść fundamentami współczesnego świata.


Największą atrakcją filmu, podobnie jak i książki, pozostają historyczne zagadki i tajemnice. Dla widzów, którzy nie zetknęli się wcześniej z powieścią Browna a mają słabość do teorii spiskowych, historia Graala okaże się równie fascynująca co mistrzowski kryminał, pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji, fałszywych tropów i zwieńczony zaskakującym finałem.


Od strony technicznej i wizualnej "Kod Da Vinci" to już solidna hollywoodzka superprodukcja. Zdjęcia do filmu realizowano między innymi w Luwrze, w londyńskim kościele Temple, Francji i Niemczech. Niesamowite, odtworzone również w słynnym londyńskim studiu Pinewood lokacje zostały brawurowo sfilmowane przez Salvatore Totino, operatora, z którym Ron Howard pracował już przy "Człowieku ringu" i "Zaginionych".


"Kod Da Vinci", podobnie jak powieść Dana Browna, na pewno podzieli publiczność. Ci, którzy wcześniej z wypiekami na twarzy śledzili książkowe przygody Roberta Langdona z przyjemnością zobaczą je na dużym ekranie i przeżyją raz jeszcze. Jednak osoby sceptycznie nastawione do twórczości amerykańskiego pisarza odnajdą w filmie wiele argumentów jedynie umacniających ich w tym przekonaniu. Jedno jest pewne, zobaczyć trzeba.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

sobota, 28 listopada 2015

Recenzja Czerwony smok (Red Dragon) - yoy.tv

Kto schwytał Doktora Hannibala Lectera? Jak do to tego doszło? Te pytanie zadaje sobie większość widzów „Milczenia owiec”. Historia ujęcia wielkiego zbrodniarza przedstawiona jest w filmie „Czerwony smok” w reżyserii Bretta Ratlera. Jest to trzecia cześć trylogii o doktorze Hannibalu Lecterze.


Hannibal Lecter wiedzie podwójne życie – jest cenionym psychiatrą i okrutnym mordercą o skłonnościach kanibalistycznych. Kocha sztukę, uwielbia także gotować nietypowe potrawy, do przygotowania których wykorzystuje ludzkie organy. Często organizuje przyjęcia, gdzie serwuje swoje specjały. Policja od dłuższego czasu poszukuje siejącego strach wśród społeczeństwa, okrutnego kanibala. Sprawę prowadzi młody agent FBI Will Graham, korzysta on z pomocy znanego psychologa, dr Lectera. Przez przypadek odkrywa prawdziwie oblicze wybitnego naukowca. Tak świat poznaje prawdę o Hannibalu-Kanibalu.


Bliskie spotkanie z morderczym doktorem sprawia, że Graham odchodzi z policji. Jego spokojne życie burzy prośba policji o pomoc w ujęciu niebezpiecznego mordercy zwanego Panem Ząbkiem. Graham jak przed laty, musi zasięgnąć opinii u dr Lectera. Spotkanie z niedoszłym mordercą to początek nowych problemów byłego agenta FBI.


Anthony Hopkins, do czego już zdążył przyzwyczaić widzów trylogii, po raz kolejny zachwyca. Przerażająco spokojny, miły, ale jednocześnie żądny zemsty, budzi skrajne uczucia, od obrzydzenia po sympatię. Dobre kreacje stworzyli również Edward Norton jako Will Graham i Ralph Fiennes jako Czerwony Smok. Obaj pokazali się w zupełnie innych odsłonach, niż dotychczas.


Jest to zdecydowanie najsłabsza część opowieści o Hannibalu Lecterze, mimo że zaczyna się niezwykle zachęcająco. Zbyt mało gry psychologicznej, zbyt oczywiste wątki. Jednak gra aktorska i doskonale wkomponowana w historię muzyka Dannego Elfmana, przemawiają za tym, by film obejrzeć.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

czwartek, 26 listopada 2015

Recenzja W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju (Christmas Vacation) - yoy.tv

Pierwsza komedia opowiadająca o zwariowanej rodzince Griswoldów trafiła na ekrany kin w 1983 roku.Produkcja "W krzywym zwierciadle: Wakacje" z miejsca stała się wielkim hitem i podbiła serca światowej publiczności. Tak oto rozpoczęła się komediowa seria "W krzywym zwierciadle".Od tamtej pory powstały jeszcze trzy odsłony przygód "szurniętej" rodzinki, która na stałe zmieniła oblicze amerykańskich komedii familijnych.


Wśród tych kilku tytułów składających się na griswoldową serię, jest jedna szczególna pozycja, bez której wielu widzów nie wyobraża sobie Świąt Bożego Narodzenia. Mowa oczywiście o kultowej części z 1989 roku "Witaj Święty Mikołaju", która obok „Kevina samego w domu” jest jedną z najchętniej oglądanych produkcji przy wigilijnym stole.


Clark Griswold (Chevy Chase) postanawia zorganizować piękne święta całej rodzinie. Przyłączają się do nich jego rodzice i teściowie. Wydawałoby się, że te święta będą szczególne. I były. Ale z powodu licznych wpadek. Pięknie przyozdobiony dom nie chciał się świecić, pojawił się brat Clarka, choinka była za duża, zabrakło premii z zakładu pracy. To tylko część katastrof, jakie nawiedziły dom bohatera. A to dopiero początek kłopotów...


"W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju" to świetna rozrywka zarówno dla dorosłych, jak i najmłodszych widzów. Polecamy obejrzeć nie tylko przy okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

wtorek, 24 listopada 2015

Recenzja Niepowstrzymany (Unstoppable) - yoy.tv

„Niepowstrzymany” - film akcji w reżyserii mistrza gatunku Tony'ego Scotta. W roli głównej dwukrotny laureat Oskara Denzel Washington, który próbuje zapobiec katastrofie pędzącego pociągu z chemikaliami.


Opowieść rozpoczyna się w Pensylwanii, gdzie obserwujemy zwykły dzień na kolei. Pracownicy, jak, co dzień wykonują swoje obowiązki. Nikt nie przypuszcza, że za chwilę może wydarzyć się tragedia, która może dotknąć tysiące ofiar. Projekcja zaczyna się spokojnie, ale z minuty na minuty narasta niepokój, kiedy okazuje się, że rozpędzona machina mknie z toksycznymi i wybuchowymi materiałami. Trwają wielokrotne próby zatrzymania pociągu, ale nikt nie potrafi zatrzymać rozpędzonej maszynerii. Los tysięcy ludzi spoczął w rękach doświadczonego maszynisty, tej roli Denzel Washington oraz konduktora- żółtodzioba.



Fabuła jest prosta, należy zatrzymać pociąg, który jest poważnym zagrożeniem dla społeczeństwa. W tle obserwujemy mechanizm działania bezlitosnej korporacji, która za wszelką cenę pragnie ograniczyć straty.


Film w sam raz dla miłośników kolejnictwa. W projekcji tej nie odnajdziemy głębszego przesłania i wielości wątków, akcja skupia się tylko na jednym motywie. Ale i tak film jest godny obejrzenia, gdyż daleki jest od typowych produkcji hollywoodzkich.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

niedziela, 22 listopada 2015

Recenzja Skyfall - yoy.tv

Kiedy kilka lat temu ogłoszono, że nowym Jamesem Bondem ma być Daniel Craig, wiele osób było zawiedzionych. Trzeba jednak przyznać, że trzy kolejne filmy z nim udowodniły, iż nie ma na co narzekać. Skyfall miał bowiem szansę przekonać do siebie nawet najbardziej zatwardziałych przeciwników jasnowłosego agenta 007.



Film zaczyna się bardzo widowiskowo. Najpierw pościg przez Stambuł, w wyniku którego Bond mocno ucierpiał, a następnie atak na budynek MI6. Wielu agentów znalazło się w niebezpieczeństwie i należy jak najszybciej dowiedzieć się, kto stoi za kolejnymi zamachami.


Fabuła to jedna z najmocniejszych stron Skyfall. Film ma bowiem niesamowity klimat. Twórcy produkcji stopniowo dzielą się informacjami – bohaterowie wciąż mają jakąś zagadkę do rozwiązania, a widz cały czas pragnie dowiedzieć się więcej. Niewątpliwie miała na to wpływ również bardzo dobra kampania reklamowa filmu.


Trzeba przyznać, że obsada filmu robi ogromne wrażenie. Wszyscy grają po prostu znakomicie, a każda z głównych postaci jest wyrazista oraz przyciąga uwagę widza. Niewątpliwie najlepiej zagrał wcielający się w czarny charakter Javier Bardem. Świetnie oddaje psychikę człowieka szalonego, ale i zabójczo inteligentnego. Warto tutaj wspomnieć o tym, że dzięki temu aktorowi w Skyfall znalazła się chyba najbardziej okraszona homoseksualizmem scena w całej historii serii o agencie 007.Daniel Craig,  czyli odtwórca roli Jamesa Bonda, również dobrze się sprawdził. Z jednej strony wciąż jest tym nowoczesnym brutalem, do którego twórcy serii przyzwyczajają widzów już od kilku lat, lecz z drugiej strony nadal jest agentem o wspaniałym guście oraz klasie. W Skyfall Bond przeżywa dość duży kryzys, uzależnia się bowiem od alkoholu i używek. Daniel Craig genialnie oddaje całą gamę emocji bohatera  - od zrezygnowania do determinacji.


Bardzo dobrze sprawdzili się również Ben Whishaw oraz Ralph Fiennes. Pierwszy z nich gra młodego geniusza, a zarazem nowego kwatermistrza Bonda – Q. Bohater jest bardzo charyzmatyczny i budzi sympatię już od swoich pierwszych scen. Jeśli chodzi o drugiego wymienionego aktora, gra on Garetha Mallory’ego. Początkowo można go uważać za nieprzychylnego M biurokratę, który raczej nie wywołuje w widzu pozytywnych emocji, jednakże, wraz z rozwojem fabuły postać ewoluuje, by na koniec być postrzeganą w zupełnie inny sposób przez oglądające film osoby.„Dziewczyny Bonda” także nie zawiodły. Zarówno Naomie Harris, jak i Bérénice Marlohe zagrały dobrze, a ich postaci często intrygowały. O Judi Dench w roli M nawet nie trzeba zbyt dużo pisać – aktorka ta ma niezwykły talent oraz lata doświadczenia, co przez cały czas widać na ekranie. Jej bohaterka budzi w widzu wiele emocji, raz jest to podejrzliwość, a kiedy indziej współczucie lub wzruszenie.


Filmy o Jamesie Bondzie to również szybkie samochody oraz piękne krajobrazy. Te pierwsze zwykle muszą ucierpieć w trakcie walki, ale zanim to się stanie, są jego niewątpliwą ozdobą. Krajobrazy w Skyfall ponownie są bardzo egzotyczne. Produkcja pozwala podziwiać między innymi zatłoczony Stambuł oraz urzekający Shanghai. Co więcej, cały obraz został bardzo dobrze zmontowany. Scenografia jest świetnym uzupełnieniem każdej sceny, a przeplatanie różnych wydarzeń na ekranie przyśpiesza fabułę, a czasem nawet skłania do przemyśleń.


Skyfall niewątpliwie zasługuje na uwagę. Stanowi bowiem miłą odmianę od amerykańskiego kina, gdzie stawia się przede wszystkim na efekty specjalne. Tutaj widowiskowa akcja oraz fabuła są wyważone, często nawet przeważa ten drugi element. Skyfall to rozrywka na wysokim poziomie, a jednocześnie produkcja jakby pomiędzy starymi i nowymi częściami serii o agencie 007. Fani nowego Bonda powinni być zachwyceni, a kto wie, może również spora część zwolenników starych filmów się do niego przekona.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

piątek, 20 listopada 2015

Recenzja Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu (The Chronicles of Narnia: The Voyage of the Dawn Treader) - yoy.tv

Trzecia część sagi według prozy C.S. Lewisa skupia się na dwójce młodszego rodzeństwa Pevensie. Tym razem Łucję i Edmunda wspiera ich kuzyn, nieznośny Eustachy. I to właśnie on jest najciekawszą postacią biorącą udział w tejże magicznej historii.


Nie dość, że w wielu miejscach opowieści zamienia się w złośliwego narratora, to jeszcze z czasem staje się najważniejszym bohaterem tego filmu. A o czym jest "Podróż..."? Tym razem rodzeństwo wraz z Kaspianem i jego armią przemierzają ocean, aby odgadnąć tajemnicę zielonej mgły. Podążają na kraniec świata, w stronę krainy skąd pochodził Aslan.


Trzecia część "Opowieści z Narnii" broni się jako samodzielny produkt, tak samo jak część z całości. Mamy tu do czynienia z porządnym fantasy, skierowanym tak jak i poprzednie części do nieco młodszej widowni niż np. trylogia "Władcy pierścieni".


Od strony wizualnej trudno zarzucić autorom cokolwiek. Sama opowieść to niezbyt skomplikowana historia oparta na wielu znanych mitach. Mamy tu i "wiecznym tułaczy po morzach i oceanach", a także "siedem magicznych mieczy", które trzeba zebrać, aby zniszczyć zło. Całość dość dobrze się ogląda, nieskomplikowanie. Idealny, lekki film na piątkowy wieczór.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

wtorek, 17 listopada 2015

Recenzja Salt - yoy.tv

Krótko mówiąc, Angelina Jolie kolejny raz udowadnia, że w filmach akcji czuje się jak ryba w wodzie. Twarda z niej babka, bo jeśli wierzyć doniesieniom, aktorka większość scen kaskaderskich wykonała sama. Kino akcji nie jest tylko dla mężczyzn. Gdyby w filmie wystąpił Tom Cruise, byłby to kolejny przeciętny thriller szpiegowski, a tak pierwiastek kobiecy dodał mu odrobinę pieprzu. Dzięki temu Salt pozytywnie wyróżnia się na tle innych tego typu produkcji.


Największą zaletą filmu jest jego dynamika. Półtorej godziny mija jak z bicza strzelił. Aż sam byłem zaskoczony, że twórcy narzucili filmowi takie tempo ? akcja goni akcję, a kilka spokojnych scen można dosłownie uznać za chwile na oddech. Tkwi w tym jednak pewien haczyk ? w ten sposób skutecznie odwraca się naszą uwagę od fabuły. Historia jest mianowicie dość przewidywalna, mimo że scenarzyści starają się wyprowadzić nas w pole. Z drugiej strony fabuła została poprowadzona na tyle zgrabnie, że w połączeniu z szybkim tempem akcji nie będziemy zawracali sobie głowy błędami logicznymi.


Salt daleko do produkcji wybitnej, jednakże to przyjemny thriller akcji z odpowiednią dawką rozrywki. Reżyser Phillip Noyce (Stan zagrożenia, Czas patriotów) ma doświadczenie w kinie szpiegowskim, więc wie, jak zaangażować widza.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

niedziela, 15 listopada 2015

Recenzja Szepty (The Awakening) - yoy.tv

Szepty nie są horrorem, chociaż pojawia się tu jeden duch. To dramat opowiadający o ludzkich traumach, nieradzeniu sobie z przeszłością. Próbach wyparcia.


Początek XX wieku. Florence Cathcart (Rebecca Hall) specjalizuje się w demaskowaniu fałszywych zjaw i naciągaczy mówiących o tym, że ducha zmarłego da się sprowadzić na Ziemię. Młoda, inteligentna, wykształcona kobieta fascynuje także z innego powodu. W świecie mężczyzn nie daje sobie "w kaszę dmuchać" i jest wzorem dla innych, pragnących emancypacji pań.


Z niechęcią podejmuje się nowego zadania. Wyjeżdża do szkoły z internatem w Rookford, gdzie podobno straszy. Dość szybko rozwiązuje zagadkę śmierci jednego z podopiecznych tejże uczelni. Okazuje się jednak, że sprawa jest o wiele trudniejsza, niż to na początku wyglądało. Demony przeszłości, nie tylko Florence, powrócą, aby zadać kolejny cios. Mury budynku kryją w sobie kolejną opowieść.


Szepty klimatem przypominają Innych (z Nicole Kidman w roli głównej). I w gronie fanów tego filmu, których nie brakuje, należy szukać odbiorców tej produkcji. Także tutaj atmosfera i wydarzenia pełne są  mistycznych niedopowiedzeń, a historia zahacza o toczące się w tamtych czasach wojny.  Trauma nie oszczędza nikogo. Powiedzenie „należy bać się żyjących, nie duchów” powinno być mottem Szeptów. Dość proste - jednak w takim wykonaniu nawet przekonujące.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

piątek, 13 listopada 2015

Recenzja Człowiek ze stali (Man of Steel) - yoy.tv

Oczekiwania wobec najnowszego filmu z Supermanem w roli głównej były ogromne. To ikona popkultury i jeden z najbardziej rozpoznawanych superbohaterów na świecie. Zack Snyder miał wyreżyserować nowe otwarcie w historii, a patrząc na jego dorobek twórczy (300, Watchmen. Strażnicy) można było spodziewać się czegoś nowego i zarazem odważniejszego.


Producentem produkcji był Christopher Nolan (Mroczny Rycerz, Incepcja), który wspomagał Snydera w stworzeniu wizerunku Supermana dostosowanego do współczesnych czasów. I tak, jak można się było spodziewać, to poważna produkcja, podczas oglądania której, widz uśmiechnie się zaledwie parę razy. Znacznie ważniejsze jest bowiem przedstawienie walki Supermana z przeciwnikami.


Gdy głównym przeciwnikiem bohatera są jego rodacy, z góry wiadomo, że będzie się działo naprawdę wiele. Jednak Snyder zaskakuje skalą, w jakiej zostały ukazane walki Supermana z generałem Zodem (Michael Shannon) i jego towarzyszami. Zod w ostatnich dniach Kryptonu chciał uratować planetę wzniecając bunt. Jednak w wyniku tego wraz ze swoimi towarzyszami zostali surowo ukarani.


Po latach przybywają na miejsce, gdzie znajduje się Kal-El. Chcą, aby pomógł im w zamienieniu Ziemi w nowy Krypton, dając nadzieję ich ludowi. Ponieważ zadanie Zoda z punktu widzenia Kryptończyków jest słuszne i nie ma w tym nic dziwnego, jako przeciwnik prezentuje się niezwykle ciekawie. Widz rozumie jego poczynania, chociaż nie zawsze się z nimi zgadza.


Fabuła Człowieka ze stali jest poważna, liczne flashbacki z dzieciństwa Clarka ukazują go jako chłopca wyśmiewanego przez rówieśników i niezwykle samotnego. Również jako osoba dorosła próbuje trzymać się na uboczu, podróżować po świecie bez większego celu. Pojawienie się Kryptończyków sprawia, że Superman powoli staje się tym, kim zawsze powinien być. Nie brakuje mu pewności siebie i odwagi, stanowiąc doskonały przykład dla ludzi.


Człowiek ze stali jest pozycją bardzo dobrą, która zadowoli każdego fana komiksów i tej postaci. Dobre decyzje castingowe i udany scenariusz zaowocowały produkcją o wiele lepszą od filmu Superman: Powrót z 2006 roku. Kontynuacja przygód Człowieka ze stali została potwierdzona i miejmy nadzieję, że będzie równie udana.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

środa, 11 listopada 2015

Recenzja Królewna Śnieżka i Łowca (Snow White and the Huntsman) - yoy.tv

Oto mamy kolejną ekranizację baśni braci Grimm, tym razem zrealizowaną w modnej obecnie konwencji fantasy (od trylogii Tolkiena, po popularny serial „Gra o tron”). Zrealizowaną zresztą z rozmachem – mijane przez bohaterów podczas wędrówki krajobrazy w zależności od potrzeb zapierają dech swoim pięknem albo przerażają mrocznością.


Zachwyt budzą elfy, zwłaszcza kiedy ujeżdżają króliki, świetnie udał się straszny troll śpiący, jak na trolla przystało, na moście; są rzeki, skały i morza z plażami. Jest w końcu mroczny zamek objęty w posiadanie przez złą królową, dysponującą własną nowoczesną wersją armii żołnierzy, i są efektowne czary.


W rolach głównych zaś występują idole dzieci i młodzieży: czystą, piękną, młodą i waleczną Śnieżkę gra znana z sagi „Zmierzch” Kristen Stewart, w łowcę, który odstępuje od misji złowienia księżniczki i staje się jej ochroniarzem, wciela się gwiazda „Thora” Chris Hemsworth. Skład ekipy do ratowania królestwa uzupełnia zakochany w Śnieżce książę William (Sam Claflin) oraz siedmiu awanturniczych karłów, którzy wnoszą nieco lżejszy ton do dość pompatycznej i pełnej banałów fabuły.


Po drugiej stronie walczy zła królowa Ravenna (Charlize Theron), która okazuje się – i to jest ten nowoczesny, zwany w zapowiedziach „rewizjonistycznym”, akcent filmu – zgorzkniałą ofiarą kultu młodości i urody. Terroryzowana przez magiczne lustro zrobi wszystko, by wciąż być atrakcyjna. W końcu jednak musi przegrać ze Śnieżką – młodszą i piękniejszą.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

poniedziałek, 9 listopada 2015

Recenzja Słaby punkt (Fracture) - yoy.tv

 Ted Crawford jest genialnym inżynierem, którego praca przynosi ogromne zyski. Ma wspaniały dom, drogi samochód i piękną żoną. Czego można pragnąć więcej? Kiedy dowiaduje się, że żona go zdradza, coś w nim pęka. Wiedziony chęcią zemsty, spowodowaną zazdrością, postanawia ją zabić. Policja dość szybko znajduje się przed domem Teda, który nie wypiera się faktu, iż strzelił do żony. Zostaje oskarżony o próbę zabójstwa pani Crawford.


Willy Beachum to młody asystent prokuratora okręgowego, który ma bardzo wysoki procent wygranych spraw. Właśnie otrzymał intratną posadę w sektorze prywatnym. Postanawia jednak doprowadzić do końca ostatnią sprawę w dawnym biurze. Czyni to dość niechętnie, ale z myślą, iż będzie to kolejny sukces w jego karierze. Jak bardzo się pomylił, przekona się już niebawem.


„Słaby punkt" należy do takiej kategorii filmów, w której niedoskonałości fabuły w całości rekompensuje rewelacyjne aktorstwo. Gregory Hoblit ma skłonności do kręcenia specyficznych obrazów, gdzie zagadki czy motywy są owiane mgiełką tajemnicy aż do samego finału. Każdy kto pamięta „Lęk pierwotny" czy „W sieci zła" może odnieść wrażenie, że najnowszy film reżysera w pewnych elementach dubluje pomysły z poprzednich dzieł. W odróżnieniu od wspomnianych tytułów, w „Słabym punkcie" praktycznie od początku otrzymujemy „grę w otwarte karty".


Twórcy zaprezentowali naprawdę ekscytujące starcie gigantów, które sprawia, że widz zastanawia się komu bardziej kibicować. Ted zaplanował całą intrygę z niezwykła dbałością o szczegóły. Nie wziął jedynie pod uwagę, że, jak sam powiedział - „wszystko posiada słaby punkt", nawet jego plan.


Po seansie nasuwa się pytanie - czy warto, w imię szczytnych pobudek, poświęcić karierę dla prawdy i ludzkiego życia? Według Hoblita odpowiedź na to pytanie brzmi twierdząco. Gorąca zapraszamy na seans!

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

sobota, 7 listopada 2015

Recenzja 30 dni mroku (30 Days of Night) - yoy.tv

Po latach uczłowieczania i wybielania hollywoodzkich i książkowych wampirów, w 2007 roku dostaliśmy film, w którym krwiopijcy są dokładnie tym, czym zawsze być powinni. Przerażającymi, żarłocznymi i dalekimi od człowieczeństwa potworami.


Fabuła jest genialna w swej prostocie. Czego boją się wampiry? Słońca. Przynajmniej te prawdziwe unikają go za wszelką cenę, bo kontakt z jego promieniami przynosi im zgubę. Podróbki wampirów słońca się nie boją, ale tymi odszczepieńcami wampirzego rodu nie warto się zajmować w cyklu, którego zamierzeniem jest przybliżenie dobrych filmów grozy. W 30 dniach mroku mamy uczciwe, lękające się światła dnia wampiry.


Są na świecie miejsca, gdzie słońce nie wstaje przez trzydzieści dni. Leżące na dalekiej północy alaskańskie miasteczko Barrow staje się celem ataku grupy monstrualnych łowców. I choć znaczna część mieszkańców miasteczka miesięczną noc ma zwyczaj spędzać z dala od domu, to i tak krwiopijcy mają pod dostatkiem zwierzyny. Na drodze do nieskrępowanej konsumpcji, staje wampirom szeryf Eben Oleson, wraz z garstką śmiałków i desperatów oraz byłą żoną, Stellą, której w innych okolicznościach zwykł unikać jak zarazy.


Film zrealizowano bardzo sprawnie. Sugestywna atmosfera w jednej chwili przywodzi na myśl Przystanek Alaska by za moment zamienić się w koszmar rodem z Obcych czy też The Thing i wszystkich innych filmów, gdzie niepokonane, tajemnicze zło uderza w miejsce, skąd ludzie nie mają jak uciekać.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

czwartek, 5 listopada 2015

Recenzja Captain America: Pierwsze starcie (Captain America: The First Avenger) - yoy.tv

 Marvela zabawy z herosami ciąg dalszy. Ekranizacja przygód Kapitana Ameryki nastręczała miłośnikom komiksów chyba najwięcej zmartwień. Włodarze „Domu Pomysłów” uczą się jednak na błędach innych, z żelazną konsekwencją tworząc kasowe blockbustery, które nie tylko są przyjemną dla oka rozrywką, ale stanowią esencję kina gatunkowego, jakim bez wątpienia jest superhero movie.


Kapitan Ameryka jest ikoną mocno zakorzenioną w amerykańskiej popkulturze. Dziecko duetu Jack Kirby i Joe Simon przyszło na świat w 1941 roku i mimo, że mit postaci obrósł sporą warstwą kurzu, nikt nie wyobrażałby sobie grupy Avengers bez jej lidera. Tym bardziej zadanie powołania do życia filmowego Rogersa nie należało do najłatwiejszych. Jednak ostatnie produkcje Marvela doskonale pokazują, że decydenci z komiksowej wytwórni swój plan wysokobudżetowych produkcji mają skrupulatnie rozpisany. Fakt ten cieszy niezmiernie w obliczu poprzedniej ekranizacji przygód Kapitana, której inaczej niż katastrofą nazwać nie można.


Lwia część obrazu rozgrywa się podczas II wojny światowej, w trakcie przygotowań Stanów Zjednoczonych do zadania decydującego ciosu nazistom. Młodzi Amerykanie tłumnie zaciągają się do wojska, aby wspomóc skąpaną w ogniu i krwi Europę. Jednym z nich jest Steve Rogers - aparycją w niczym nieprzypominający żołnierza. Wychudzony astmatyk po raz kolejny zostaje odrzucony podczas rekrutacji.


Jednak w niepozornym mikrusie drzemie wielkie serce i wewnętrzna moc, której nie da się porównać z siłą mięśni. Te cechy charaktery dostrzega w nim Abraham Erskine – naukowiec stojący za wojskowym projektem zwanym „odrodzenie”. W jego oczach Rogers jest wymarzonym kandydatem do przyjęcia serum superżołnierza. Zwinny, silny, szybki stanie się idealną bronią w walce z nieprzewidywalnym wrogiem jakim jest Hydra oraz stojący na jej czele Johann Schmidt. Opętany manią wielkości Red Skull wierzy, że okiełznał iście boską moc, dzięki której rzuci na kolana cały świat. Nikt i nic nie jest w stanie go powstrzymać.


Na usta same cisną się słowa, że Marvelowi ponownie się udało. Z dotychczasowych herosów, którym udało się zadebiutować na celuloidzie, Kapitan Ameryka jest postacią najmniej ciekawą, pozbawioną złożonej osobowości, tak nieskazitelną, że aż nudną. Mimo to autorzy sprytnie uniknęli pułapki, jaką byłaby ekranizacja gloryfikująca do granic możliwości ucieleśnienie wszelkich cnót oraz ociekająca patriotyczną tandetą.


„Captain America: Pierwsze starcie” to miłe zaskoczenie na miarę pierwszego „Iron Mana”. Bez nachalnego epatowania patosem, za to zbalansowane połączenie kina przygodowego, romansu, humoru i akcji, okraszone solidnymi kreacjami. Warto obejrzeć, a czas spędzony na seansie nie będzie stracony. Tradycyjnie po napisach Marvel zostawił dla wytrwałych widzów dodatkową scenę.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

wtorek, 3 listopada 2015

Recenzja Wojna światów (War of the Worlds) - yoy.tv

"Wojna Światów" to perfekcyjnie widowisko, które dość swobodnie traktuje klasyczną powieść H. G. Wellsa. Zdecydowanie nie jest to najlepszy film Stevena Spielberga, ale broni go sugestywny klimat oraz wyraźne echa lęków współczesnego świata. Pod płaszczykiem zwykłej historii o kosmitach reżyser przemycił bowiem znacznie głębsze przesłania.


Akcja rozgrywa się współcześnie w jednym z amerykańskich miast. Główny bohater to "everyman" - zwykły robotnik bez większych aspiracji, prowadzący od czasu rozwodu samotne życie. Sporadycznie spotyka się z niezbyt go szanującymi dziećmi. Ich wzajemne, raczej nieudane relacje odmieni dopiero atak kosmitów.


Jak zwykle w przypadku Spielberga, filmowi nie sposób zarzucić czegokolwiek w warstwie formalnej. Atak Obcych został znakomicie ukazany. Na szczęście, twórca nie od razu prezentuje widzowi to, co powinno go przerażać. Jak zwykle też w przypadku Spielberga, wielkie widowisko zostało połączone z przesłaniem. Bo przecież kosmici dla reżysera są tylko pretekstem do opowieści o zagrożeniach współczesnego świata. Nie przez przypadek w jednej ze scen Spielberg pokazuje ścianę obwieszoną zdjęciami zaginionych ludzi. Ujęcie to wyraźnie odwołuje się do obrazów zapamiętanych po pamiętnej tragedii w World Trade Center.


Ze względu na efekty specjalne i przesłanie "Wojna Światów" zasługuje na uwagę. Spielberg nakręcił kilka wspaniałych scen, które pozostaną w naszej pamięci.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv