sobota, 7 listopada 2015

Recenzja 30 dni mroku (30 Days of Night) - yoy.tv

Po latach uczłowieczania i wybielania hollywoodzkich i książkowych wampirów, w 2007 roku dostaliśmy film, w którym krwiopijcy są dokładnie tym, czym zawsze być powinni. Przerażającymi, żarłocznymi i dalekimi od człowieczeństwa potworami.


Fabuła jest genialna w swej prostocie. Czego boją się wampiry? Słońca. Przynajmniej te prawdziwe unikają go za wszelką cenę, bo kontakt z jego promieniami przynosi im zgubę. Podróbki wampirów słońca się nie boją, ale tymi odszczepieńcami wampirzego rodu nie warto się zajmować w cyklu, którego zamierzeniem jest przybliżenie dobrych filmów grozy. W 30 dniach mroku mamy uczciwe, lękające się światła dnia wampiry.


Są na świecie miejsca, gdzie słońce nie wstaje przez trzydzieści dni. Leżące na dalekiej północy alaskańskie miasteczko Barrow staje się celem ataku grupy monstrualnych łowców. I choć znaczna część mieszkańców miasteczka miesięczną noc ma zwyczaj spędzać z dala od domu, to i tak krwiopijcy mają pod dostatkiem zwierzyny. Na drodze do nieskrępowanej konsumpcji, staje wampirom szeryf Eben Oleson, wraz z garstką śmiałków i desperatów oraz byłą żoną, Stellą, której w innych okolicznościach zwykł unikać jak zarazy.


Film zrealizowano bardzo sprawnie. Sugestywna atmosfera w jednej chwili przywodzi na myśl Przystanek Alaska by za moment zamienić się w koszmar rodem z Obcych czy też The Thing i wszystkich innych filmów, gdzie niepokonane, tajemnicze zło uderza w miejsce, skąd ludzie nie mają jak uciekać.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz