wtorek, 31 maja 2016

Recenzja Jestem Bogiem (Limitless) - yoy.tv

Gdyby człowiek wykorzystywał całość możliwości swego mózgu, byłby bogiem. Mimowolną boginią była ostatnio Scarlett Johansson jako Lucy w filmie Luca Bessona, ale w kinie przetarł jej boskie ścieżki Bradley Cooper, czyli Eddie z filmu Neila Burgera.


Zważywszy, ile nasza rasa osiągnęła korzystając na co dzień tylko ze znikomej części pofałdowanej powierzchni mózgu, trudno z tym polemizować. Z drugiej strony – jako rzeczą bohaterowie "Spidermana” – „wielka siła to także wielka odpowiedzialność”, a z tym u ludzi jest różnie… O wszystkich zaletach i wadach bycia nadczłowiekiem ma szansę się przekonać Eddie, niespełniony pisarz, życiowy nieudacznik, który nie ma przed sobą żadnych celów. Pewnego dnia zażywa testowany, owiany tajemnicą narkotyk NZT. Po spożyciu może w pełni korzystać z tego wszystkiego, co oferują jego dwie półkule: potrafi wszystko błyskawicznie zapamiętywać, jest szybszy, zwinniejszy, wyostrzają mu się zmysły, migiem uczy się języków, w mgnieniu oka "rozpracowuje” osobowość rozmówcy i może nim do woli manipulować! Problem w tym, że jak każdy narkotyk, także NZT musi być zażywane systematycznie, a odstawienie pociąga za sobą bardzo przykre konsekwencje… Dopóki Eddie ma zapas NZT, pisze w cztery dni powieść i podbija Wall Street, biorąc czynny udział w gigantycznym interesie. Potem jednak zaczynają się kłopoty, tym bardziej że są ludzie, którzy nie cofną się przed niczym, by dostać NZT w swoje ręce.


"Jestem Bogiem” to efektowny i dynamiczny film akcjiz odrobiną dreszczyku. Jest w nim wartka akcja, parę niezłych efektów, znakomity montaż i dobre zdjęcia. Aktorzy, nawet przeżywający trudny okres i goniący ostatnio w piętkę Robert De Niro, spisali się lepiej niż poprawnie. Scenariusz bazuje na chwytliwym i mało ogranym pomyśle (szczerze: kto nie zażyłby takiego narkotyku?; naukowcy pracują nad syntetykami poprawiającymi wydolność ludzkiego ciała i umysłu od dawna, mówi się, że nie jest wykluczone, że wkrótce takie NZT przestanie być fikcją…). Z rozwojem wydarzeń pomysł ten schodzi trochę na drugi plan (liczą się efektowne odloty, koszmary po odstawieniu i walka o nową porcyjkę i o życie), a my dostajemy kilka banalnych morałów (narkotyki w końcu cię pogrążą, zaczyna się fajnie, a potem… itp.), kompletnie nie pasujących do tego, że autorzy przez cały czas kreują Eddie’ego (Bradley Cooper; początkowo tę rolę miał zagrać Shia LeBeouf) na bohatera pozytywnego i w sumie wychwalają jego postępki. Ale ogólnie jest nieźle: efekty, adrenalina i troszkę głębi w jednym – to nie zdarza się często produkcjom z Hollywood.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

niedziela, 29 maja 2016

Recenzja Układ zamknięty - yoy.tv

Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia właścicieli świetnie prosperującej spółki. Bohaterowie zostają zatrzymani pod zarzutem działania w zorganizowanej grupie przestępczej i prania brudnych pieniędzy. Dzieje się tak na skutek zmowy skorumpowanych urzędników - prokuratora i naczelnika urzędu skarbowego.


Trzej przedsiębiorcy - Marek (Przemysław Sadowski), Grzegorz (Jarosław Kopaczewski) i Piotr (Robert Olech) - zakładają wspólny interes, firmę Navar. Mają duże zlecenia, otwierają fabrykę, a analitycy i fachowcy przepowiadają ich biznesowi wielką przyszłość. Tymczasem miejscowy prokurator (Janusz Gajos) i naczelnik urzędu skarbowego (Kazimierz Kaczor) zastanawiają się, skąd wspólnicy wzięli pieniądze na biznes. Pojawiają się kontrole, oskarżenia, wkrótce biznesmeni trafiają do więzienia. Fabryka upada, spółka przestaje istnieć. Problem w tym, że wszystkie zarzuty okazują się nieprawdziwe. Kiedy po kilku latach sprawa zostaje umorzona z powodu "braku znamion czynu zabronionego", panowie otrzymują odszkodowanie. Symboliczne.


To historia oparta na faktach i dlatego tak przerażająca, podobnie zresztą jak "Dług" (1999), z którym trudno uniknąć porównań. Bo oba filmy pokazują mechanizm zaszczucia i bezradności ofiar wobec bezkarności napastników. Różni je z kolei to, że film Krzysztofa Krauze, obnażając bezradność państwa, rozpoczął wielką dyskusję na ten temat, ale jednocześnie nie był wykorzystywany jako pretekst do doraźnej walki politycznej. W przypadku produkcji Ryszarda Bugajskiego niestety tak właśnie się stało. A niezwykle rzadko nadanie sztuce wymiaru czy też kontekstu politycznego przynosi korzyść obu stronom. I "Układ zamknięty" do tych wyjątków nie należy.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

czwartek, 26 maja 2016

Recenzja Wciąż ją kocham (Dear John) - yoy.tv

Atak na World Trade Center rozdziela zakochanych w sobie Johna i Savannah – czy ich miłość przetrwa trudną próbę?


Pochodzący z Południowej Karoliny John wychowywał się bez matki, z ojcem cierpiącym na lekki autyzm. Gdyby nie wojsko miałby pewnie w życiu sporo kłopotów, w armii utemperowano jednak jego porywczość, w mundurze znalazł swoje powołanie. Podczas urlopu w rodzinnej miejscowości chłopak poznaje piękną Savannah, w której z wzajemnością się zakochuje, zaczyna też myśleć o tym, aby zakończyć służbę w wojsku. Dochodzi jednak do ataku na World Trade Center – John, jak wielu młodych Amerykanów, decyduje się na przedłużenie służby i wyjazd do Afganistanu. Savannah z jednej strony go wspiera, z drugiej jednak coraz bardziej zastanawia się nad przyszłością związku z mężczyzną, który w każdej chwili może zginąć…


Ekranizacja powieści Nicholasa Sparksa, jednego z autorów współczesnej amerykańskiej literatury, którego wprost kocha Hollywood – to spod jego ręki wyszły wszak „List w butelce” i „Pamiętnik”, które błyskawicznie trafiły na ekrany i odniosły sukces. „Wciąż ją kocham” to obraz wpisujący się w tamte "sparkowskie" klimaty: zwykli ludzie, wielka miłość, nieoczekiwane problemy, trudne wybory, ogółem klasyczny melodramat. Dodajmy, że osadzony na solidnej scenariuszowej bazie, z niezłymi dialogami, sekwencjami chwytającymi za serce. Klimat powieści wprawnie oddał na ekranie Lasse Halstrom, reżyser „Czekolady” czy „Kronik portowych”. Jego „Wciąż ją kocham” to film o pięknej miłości, takiej, jaką chciałby przeżyć każdy, a także komplikacjach, które stają jej na drodze – prosty sposób, w jaki je pokazano, a także wzbudzający sympatię bohaterowie, decydują o tym, że oglądamy ekranowe wydarzenia w napięciu, kibicując Johnowi i Savannah.


Dobra reżyseria i scenariusz pozwalają przymknąć oko na grę Channinga Tatuma, którego John jest postacią za bardzo jednowymiarową i zbyt mdłą (równoważy to z kolei świetna kreacja Richarda Jenkinsa, odtwórcy roli ojca głównego bohatera), jak również na brak specjalnej oryginalności całości projektu. To film ładny i przyjemny, potrafiący wycisnąć łezkę z oka i na moment podnieść adrenalinę – jak na melodramat to przyzwoita rekomendacja.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

wtorek, 24 maja 2016

Recenzja Max Payne - yoy.tv

Po tragicznej śmierci żony i córki nowojorski policjant Max Payne stara się na własną rękę wytropić i ukarać ich zabójców.


Max Payne w jednej chwili stracił wszystko, co kochał – jego najbliżsi zostali zamordowani przez zbirów działających pod wpływem syntetycznego narkotyku Valkiria, zmieniającego ludzi w nieczułe bestie. Max próbując znaleźć winnych wstępuje do nowojorskiego oddziału DEA, ale kiedy podczas jednej akcji ginie jego partner, a zarazem przyjaciel, Alex, to Max staje się głównym podejrzanym. Uciekając przed policją na własną rękę tropi ludzi odpowiedzialnych za dystrybucję Valkirii. Wszystkie ślady wiodą go do właściciela nocnego klubu, Jacka Lupino.


Ekranizacja kultowej gry pod tym samym tytułem, wypuszczonej na rynek w 2001 roku. Kiedy okazała się sukcesem, a producent wydał kontynuację, studio 20th Century Fox czym prędzej wykupiło do niej prawa i po kolejnych 5 latach na ekrany trafił obraz Johna Moore’a. Kinowy „Max Payne”, z Markiem Wahlbergiem w tytułowej roli, zyskał przychylne oceny krytyków, spotkał się natomiast z mieszanymi odczuciami fanów gry, którzy zarzucali dziełu spłycenie wielu wątków i pominięcie innych. Jak wiadomo jednak, fani gier komputerowych są bardzo emocjonalnie związani z przygodami swych bohaterów i wszelkie odstępstwa od fabuły są dla nich herezją…


Dla widza nieznającego komputerowej wersji przygód cynicznego detektywa „Max Payne” będzie natomiast niezłą rozrywką utrzymaną w klimacie neo noir. To właśnie klimat i strona wizualna jest najmocniejszą stroną tej produkcji: tak mrocznej wizji miasta opanowanego przez grzech i przestępczość ze świecą szukać! Z jednej strony kadry są malownicze, z drugiej tchną pesymizmem, a przy okazji generują pełną napięcia atmosferę. Nie do końca udanie w ten klimat wpisał się Wahlberg, szkoda też, że w finale, trochę na siłę, dodano kilka efektownych strzelanin, nie do końca pasujących do rytmu wcześniejszej opowieści. Mimo wszystko „Maxa Payne’a” trzeba uznać za całkiem porządne kryminalne kino akcji.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

niedziela, 22 maja 2016

Recenzja Vinci - yoy.tv

Znany złodziej dzieł sztuki wychodzi z więzienia, by wykonać kolejne zlecenie, którym jest kradzież "Damy z łasiczką" z Muzeum Czartoryskich. Nie wie, że jego wspólnik pracuje w policji.


Precyzyjnie zaplanowane skoki stulecia (nie tylko na bank), przekręty warte miliardy dolarów (lub euro), kradzieże najsłynniejszych dzieł sztuki – to wszystko zdarza się także w rzeczywistości, choć raczej nie w Polsce. Światowej sławy dzieł sztuki właściwie u nas nie ma, pieniędzy w sejfach też stosunkowo nie za dużo, prawdziwych miliarderów niewielu...


A jednak Juliusz Machulski znalazł i w kraju nad Wisłą obraz, który warto ukraść. Może to nie jest „Mona Liza”, ale autor ten sam, a to już coś znaczy i ma swoją wartość. Jest więc do ukradzenia „Dama z łasiczką”, są nawet kupcy gotowi wyłożyć pieniądze. Znaleźli się nawet wykonawcy. Pytanie – jak tego dokonać w sposób niezauważalny? I na to jest metoda...


Kilka pomysłów co prawda wziętych zostało z innych filmów, ale, prawdę mówiąc, nie szkodzi. Zabawa jest niezła, aktorzy (m.in. Robert Więckiewicz, Borys Szyc, Jan Machulski, Kamilla Baar) także – i o to w tym biznesie chodzi! A reżyser za scenariusz „Vinci” odebrał w Gdyni Złote Lwy.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

czwartek, 19 maja 2016

Recenzja Maverick - yoy.tv

Tytułową rolę przystojnego cwaniaka i znakomitego pokerzysty grał James Garner. Niespełna 40 lat po premierze tytuł i bohatera postanowił reaktywować Richard Donner, hollywoodzki mistrz komedii sensacyjnej i nie tylko (w końcu drzwi do wielkiej kariery otworzyły mu "Omen" i "Superman").


Przystojny Bret Maverick, znany pokerzysta, cwaniak i szuler osiągnął już właściwie wszystko na Dzikim Zachodzie. Teraz jego celem jest wygranie słynnego turnieju pokerowego urządzanego co roku na statku należącym do komandora Duvalla. Jest o co walczyć - zwycięzca zgarnia pulę pół miliona dolarów! Ale by wziąć udział w tym turnieju, trzeba uiścić wpisowe w wysokości 25 tys. dolarów. Maverick musi więc najpierw odwiedzić wszystkich, którzy są mu winni pieniądze i wyegzekwować spłatę długów. A potem zmierzyć się z grupą rasowych graczy i kanciarzy wśród których znajdują się m.in. szeryf Zane Foster  i urodziwa Annabell Bransford.


Obsada "Mavericka" jest imponująca: w tytułowej roli Mel Gibson, a obok Jodie Foster, James Garner (tak, tak - główny bohater z pierwotnego "Mavericka") i niezapomniany James Coburn. Zabawa jest sympatyczna i nie pozbawiona różnych smaczków filmowych. Np. jednym z napadających na bank jest Danny Gloger, partner Gibsona z "Zabójczej broni", również reżyserowanej przez Donnera. Gdy stają naprzeciw siebie, przez moment mierzą się wzrokiem "Czy ja cię znam?". W tle brzmi muzyka z "Zabójczej broni", aktorzy potem kręcą głowami "Nie, jednak nie wiem kim jesteś"…


A propos muzyki:  w "Mavericku" pojawia się kilka gwiazd country: m.in. Waylon Jennings i Kathy Mattea, Carlene Carter, czy Vince Gill. 

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

wtorek, 17 maja 2016

Recenzja Hitman - yoy.tv

Agent 47 otrzymuje zlecenie zlikwidowania rosyjskiego polityka. Operacja kończy się pomyślnie, ale po wykonaniu zadania mężczyzna dowiaduje się, że widziała go prostytutka.


Nienagannie ubrany, łysy osobnik z kodem kreskowym na potylicy to Agent 47 (Timothy Olyphant). Wychowany i wyszkolony przez tajną agencję ICA jest zawodowym zabójcą. Spokojny i opanowany należy do elity w swoim fachu: szybki, cichy, nie zadający zbędnych pytań, wykona każde zadanie i zniknie jak duch. Tym razem ma zabić prezydenta Rosji Michaiła Belikowa (Ulrich Thomsen). Dokonuje tego strzałem z odległości 4 km (!), ale tym razem okazuje się, że jest świadek, który może go zidentyfikować. To luksusowa prostytutka Nika Boronina (Olga Kurylenko). Spotkanie z nią wywraca dotychczasowe uporządkowane życie Agenta 47 do góry nogami. Tym bardziej że szybko z myśliwego staje się ofiarą i musi zmierzyć się ze swoimi byłymi mocodawcami…


Aby w pełni zrozumieć ten film trzeba być wielbicielem gier komputerowych, a przede wszystkim „Hitman: Codename 47” i kolejnych jej pochodnych. Tak przynajmniej twierdzą zdeklarowani fani tego rodzaju rozrywki. A jest ich niemało, więcej – ich szeregi rosną, więc i sam film jest do nich właśnie skierowany, jako do głównych odbiorców. Wynika z tego wniosek, że próby oceny „Hitmana” w kategoriach zwykłego thrillera nie mają sensu. Dopiero wniknięcie w świat gry wyjaśni niuanse i szczegóły, choćby takie, dlaczego główny bohater jest łysy.


Otóż w grze Agent 47 jest klonem (co powoduje brak owłosienia) i ten motyw miał się powtórzyć w filmie (dzięki czemu pozostała by furtka do sequelu), jednak w trakcie realizacji ten pomysł nie został wykorzystany – pozostała jedynie łysa głowa bohatera. Choć cały czas po wytwórniach Hollywood krąży projekt „Hitman 2” i, kto wie, może zostanie zrealizowany? Na razie jednak trzeba się zadowolić tym filmem, który – patrząc na niego z perspektywy abnegata w dziedzinie gier komputerowych – jest produkcją solidną, choć bez specjalnych zaskoczeń. Przystojny bohater, piękna kobieta, sporo akcji oraz szybki, wręcz komputerowy montaż: czego trzeba więcej?

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

sobota, 14 maja 2016

Recenzja Bad Boys - yoy.tv

Marcus i Mike należą do tajnego wydziału antynarkotykowego policji. W dzień po przejęciu heroiny o wartości 100 mln dolarów, przydarza im się wpadka: heroina zostaje skradziona z posterunku.


Przystojny podrywacz Mick Lowrey (Will Smith) i gadatliwy Marcus Burnett (Martin Lawrence) są policjantami z wydziału antynarkotykowego. I mają tylko trzy dni na odzyskanie wartej 100 mln dolarów heroiny skradzionej z policyjnego magazynu. Jedyną ich nadzieją jest nadzwyczaj urodziwa Julie Mott (Téa Leoni), która może rozpoznać Foucheta (Tcheky Karyo), szefa szajki, która skradła narkotyki. Kiedy kobieta przerażona pojawia się na posterunku, by złożyć zeznania, chce rozmawiać tylko z Lowreyem. Jednak akurat go nie ma, więc wciela się w niego żonaty Burnett, który od tej pory musi udawać swojego kolegę. A ponieważ nie informuje o tym swojej zazdrosnej żony (ani nawet samego Lowreya), dochodzi do wielu mniej lub bardziej zabawnych qui-pro-quo.


Jeśli dodać do tego jeszcze słoneczne ulice Miami, widowiskowe pościgi i przebojowe kawałki hip-hop, rap i reggae, otrzymamy pełen obraz tego całkiem udanego, rozrywkowego hitu.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

piątek, 13 maja 2016

Recenzja Transformers: Zemsta upadłych (Transformers: Revenge of the Fallen) - yoy.tv

Po zwycięskiej bitwie z deceptikonami zapanował pokój. Ludzie i autoboty wspólnie pilnują porządku. Niestety, deceptikony przywracają do życia Megatrona i przygotowują się do inwazji na Ziemię.


Po wielkiej bitwie i pokonaniu Deceptikonów Autoboty oraz oczywiście Sam (Shia LaBeouf) i Mikaela (Megan Fox) są przekonani, że groźba zniszczenia Ziemi została oddalona na zawsze. Niestety, Starscream przejmuje dowództwo nad rozbitymi siłami Decepticonów i decyduje się powrócić na Ziemię, by ponownie podjąć walkę. Wkrótce okazuje się, że Skorpinox wykradł z bazy wojskowej ciało martwego Megatrona i ożywił go własną iskrą. Teraz Megatron szuka zemsty, a zniszczenie nie grozi już tylko Ziemi, ale i całemu wszechświatowi. Tymczasem nieświadomy niczego Sam odkrywa tajemnicę pochodzenia Transformersów…


Wielki sukces pierwszych "Transformersów" zaowocował serią sequeli. "Zemsta upadłych" jest pierwszym z nich i nie wnosi nic nowego w kwestii akcji, za to jeśli chodzi o efekty specjalne - idzie na całość! I choćby dlatego warto obejrzeć ten film.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

środa, 11 maja 2016

Recenzja Hellboy - yoy.tv

Diabeł z ludzką duszą, który nazistów (ani fanów komiksów) się nie boi.


Rok 1944. Przegrywający wojnę niemieccy naziści podejmują próbę wprzęgnięcia w swą służbę sił zła. W tym celu chcą sprowadzić demony, by pomogły im w walce. Szatańskiemu planowi zapobiega temu częściowo atak amerykańskiego oddziału – częściowo, gdyż Niemcom udaje się ściągnąć diabelskie dziecię, nazwane przez Amerykanów Hellboyem. Hellboy trafia pod opiekę profesora Brooma, pracownika tajnego Biura Badań Paranormalnych i Obrony, który niewielkiego, czerwonoskórego i obdarzonego kamienną prawicą demona-dziecko wychowuje jak własnego syna.


Gdybym była fanką komiksów, ekranizacja Hellboya Mike’a Mignoli autorstwa Guillerma del Toro (Labirynt fauna, Blade 2) niezbyt przypadłaby mi do gustu. Opowieść została mocno uproszczona, zrezygnowano z ciekawych wątków, a inne – dosyć kluczowe – zmieniono. Trzeba jednak przyznać, że adaptacje komiksów w ogóle rządzą się swoimi prawami, a twórcy filmowi zachowując komiksowy charakter oryginału, wybierają z niego najsmakowitsze filmowo momenty. Tymi momentami w Hellboyu są na pewno potyczki demonów, widowiskowe, trzymające w napięciu, i bardzo nietypowo – ze względu na uczestników – rozgrywane. I trzeba uczciwie przyznać, że choć ważne i dające pretekst do wprowadzenia licznych efektów specjalnych – nie sprawiają wrażenia nadrzędnych wobec intrygi.


Guillermo del Toro nie silił się też na dramatyzm i w udany sposób połączył akcenty mroczniejsze z komediowymi. Słowem powstał film, który – przynajmniej – ignorantów komiksowych bardzo ucieszy. Ucieszy nas – co tu dużo mówić – przede wszystkim koncepcja postaci Hellboya. Kreującemu Hellboya, świetnie ucharakteryzowanemu Ronowi Perlmanowi udało się tchnąć życie w główną postać – jego uczłowieczony diabeł (ścina rogi, by stać się bardziej ludzkim) jednakowo budzi strach, bawi i wzrusza. Poza tym kładzie na łopatki iście diabelskim poczuciem humoru, a jego połowiczny byt (wszak jest wprawdzie diabłem, ale wychowanym jak człowiek) jest okazją do wielu zabarwionych ironicznym dystansem do siebie żarcików. Trudno nie docenić smaczków tego typu jak lubowanie się przez Hellboya w muzyce Toma Waitsa i Nicka Cave’a… Partnerująca Perlmanowi Selma Blair w roli jego miłości, Liz Herman, już nie dotrzymuje mu kroku. Jest zbyt papierowa i jakoś dziwnie nieobecna i choć wykorzystanie tematu pięknej i bestii mogłoby być tu szczególnie ciekawym smaczkiem to akurat w tym wypadku "piękna" okazała się zbyt mocno przyziemna. 

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

poniedziałek, 9 maja 2016

Recenzja Need for Speed - yoy.tv

Film jest hołdem dla starych filmów akcji z lat 70, zwłaszcza tych ze Steve MacQueenem, gdzie wszystkie popisy były prawdziwe.


Tobey Marshall prowadzi odziedziczony po ojcu warsztat samochodowy, Jako wielbiciel czterech kółek, kocha wyścigi, w których sam bierze udział. Mowa oczywiście o nielegalnych wyścigach. Dochody, jakie Tobey osiąga z naprawy i tuningowania samochodów, są kiepskie, toteż chętnie przyjmuje intratne zlecenie od swojego dawnego rywala, Dino Brewstera. Po wykonaniu zlecenia podejmuje wyzwanie rzucone przez Dina – biorą razem udział w szaleńczym wyścigu. Dalsze wydarzenia prowadzą do tragedii, skutkiem czego wrobiony przez Brewstera Marshall ląduje w więzieniu. Po wyjściu z niego szuka zemsty na Brewsterze.


„Need For Speed" to ekranizacja popularnej gry komputerowej. Trzeba przyznać, że kwintesencja filmu, czyli wyścigi samochodów, wypadła bardzo dobrze. Mamy tu różne rodzaje pościgów i ucieczek, dzikich rajdów itd. Akcja rozkręca się trochę wolno, ale gdy się już rozkręci, to ryk silników miło się niesie przez całą projekcję. Na dalszym planie zamierzeń twórców filmu znalazły się inne wątki, takie jak relacja między głównym bohaterem a towarzyszącą mu dziewczyną czy dopracowanie wątku zemsty. Trochę mało też zaskakujących zwrotów akcji, a jeszcze mniej dobrej gry aktorskiej, bo zarówno Aaron Paul jak i Dominic Cooper są dosyć bezbarwni. Pozostaje się skupić na drodze i cieszyć się, że od startu do mety trwa jazda przez Amerykę bez oglądania się na boki. No bo nie oszukujmy się, takie filmy jak ten powstają dla pewnej określonej grupy widzów, dla której to samochód a nie aktor jest pierwszoplanowy. A ponieważ film jest hołdem dla starych filmów akcji z lat 70, gdzie wszystko było prawdziwe, więc i jego twórcy postawili sobie za cel podobnie zrealizować film. Efekty specjalnych jako takie zastąpiły więc perfekcyjnie zrealizowane sceny kaskaderskie. Najbardziej niebezpieczne sceny z bardzo efektownymi ujęciami realizowano za pomocą wysięgników z kamerami zamocowanymi maksymalnie stabilnie na samochodach, tak by obraz nie drgał. Tych, którym włos się jeżył na widok niszczonych bez skrupułów pięknych i drogich samochodów uspakajamy: niszczono jedynie ich repliki. 

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

sobota, 7 maja 2016

Recenzja Mr. & Mrs. Smith - yoy.tv

O "Pan i pani Smith" mówiło się dużo jeszcze przed premierą. A to za sprawą romansu na planie, który połączył dwójkę głównych aktorów: Angelinę Jolie i Brada Pitta. I wbrew odnawiającym się plotkom, ich związek wciąż trwa i ma się dobrze.


A film jest historią zwyczajnego małżeństwa - pani i pana Smith - żyjącego na przedmieściach wielkiego miasta. Pracują, rozmawiają w domu, w weekendy spotykają się z sąsiadami i przyjaciółmi. Ale to pozory - każde ukrywa przed drugim swoją prawdziwą profesję. Bo oboje są zawodowymi zabójcami pracującymi dla konkurencyjnych firm. I wszystko się wydaje, gdy dostają zlecenie na likwidację siebie nawzajem.


Mogła z tego powstać przezabawna komedia sensacyjna zaskakująca pomysłami i zwrotami akcji, jak np. "Prawdziwe kłamstwa" Jamesa Camerona. Ale realizatorzy "Pana i pani Smith" poszli na łatwiznę i oparli film wyłącznie na strzelaninach i pościgach. Nawet wzajemne polowanie na siebie głównych bohaterów jest schematyczne i przypomina produkcje Johna Woo (niestety te gorsze). Jednak wielu widzom to może nie przeszkadzać - film jest sprawnie zrealizowany, a patrzenie na Angelinę Jolie i Brada Pitta zawsze sprawia przyjemność. W końcu to nieźli aktorzy.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

czwartek, 5 maja 2016

Recenzja Rocky 2 (Rocky II) - yoy.tv

Rocky po walce z Apollem próbuje skończyć z boksem i ułożyć sobie normalne życie, los sprawi jednak, że znów będzie musiał stanąć na ringu.


Rocky po walce z Apollem trafia do szpitala. To, co tam usłyszy, zabrzmi jak wyrok: kolejna walka może skończyć się tragicznie, pięściarz może stracić wzrok… Rocky postanawia więc zerwać z boksem. Oświadcza się Adrian, poślubia ją, znajduje kolejne prace – w reklamie, w biurze, w rzeźni. Niestety, przy porodzie Adrian zapada w śpiączkę, a Rocky traci kolejne miejsca zatrudnienia. Na dodatek i on, i Apollo, atakowani są przez media, sugerujące, że walka była ustawiona. Zdesperowany bokser, coraz bardziej potrzebujący pieniędzy na leczenie żony i utrzymanie domu, decyduje się jeszcze raz stanąć na ringu podczas rewanżu z Apollem. Rozpoczyna kolejny morderczy trening z Mickeyem Goldmillem.


Nakręcony 3 lata po pierwszej części „Rocky II” uważany jest za jeden z lepszych sequeli w historii kina. Okazał się również wielkim sukcesem finansowym: kosztował raptem 7 milionów dolarów, zarobił… około 200 milionów! Film wygrywa dokładnie tym samy, czym oryginał – to prosta historia zwyczajnego człowieka, który na przekór przeciwnościom losu potrafi się zmobilizować, wiele poświęcić i osiągnąć swój cel. Z wierzchołka na samo dno, z dna na sam szczyt. Banalne, amerykańskie – jasne! Ale działa i chwyta za serce. Tym bardziej, że w „Rocky II” wyeksponowano i pięknie pokazano wątek miłosny. Sceny, w których Rocky czyta swej pogrążonej w śpiączce żonie, w których ją odwiedza, mogłyby śmiało trafić do najlepszych wyciskaczy łez. Jest jeszcze i sama walka, nakręcona co prawda według sprawdzonych schematów (przegrywa, przegrywa, dostaje impuls od kogoś kochanego, zaczyna łoić przeciwnika), ale jakże ekscytująca!


To bardzo dobry dramat sportowy, który na stałe zapisał się w historii X Muzy. Sylvester Stallone – reżyser, scenarzysta, odtwórca tytułowej roli w jednym – w trakcie realizacji pisał już scenariusz trzeciej części, planował bowiem nakręcenie trylogii. O kolejnych częściach, co ciekawe, nie myślał…

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

wtorek, 3 maja 2016

Recenzja Godzilla - yoy.tv

Na atolu Mururoa Francuzi przeprowadzają próbę nuklearną. Jaja waranów ulegają napromieniowaniu. Czterdzieści lat później wykluwa się mutant, który zmierza w stronę Nowego Jorku.


Sukces kasowy „Dnia niepodległości” spowodował, że reżyserię amerykańskiej wersji słynnej „Godzilli” powierzono Rolandowi Emmerichowi, hollywoodzkiemu mistrzowi przerośniętych widowisk. Zabrał się do tego jak zwykle, z rozmachem. Wystąpiły więc gwiazdy (Matthew Broderick, Jean Reno), są też znakomite, robiące wrażenie efekty specjalne.


Nie przypadkiem hasło reklamowe jego „Godzili” brzmiało „Rozmiar ma znaczenie”: film kosztował około 130 mln dolarów, najwięcej ze wszystkich produkcji o tym potworze. Zarobił blisko 380 mln. To również najwięcej (w serii), ale nie tyle, ile planowali producenci. Dlatego nie powstał planowany sequel. Bo rozmiar zysków też ma znaczenie.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv