wtorek, 31 maja 2016

Recenzja Jestem Bogiem (Limitless) - yoy.tv

Gdyby człowiek wykorzystywał całość możliwości swego mózgu, byłby bogiem. Mimowolną boginią była ostatnio Scarlett Johansson jako Lucy w filmie Luca Bessona, ale w kinie przetarł jej boskie ścieżki Bradley Cooper, czyli Eddie z filmu Neila Burgera.


Zważywszy, ile nasza rasa osiągnęła korzystając na co dzień tylko ze znikomej części pofałdowanej powierzchni mózgu, trudno z tym polemizować. Z drugiej strony – jako rzeczą bohaterowie "Spidermana” – „wielka siła to także wielka odpowiedzialność”, a z tym u ludzi jest różnie… O wszystkich zaletach i wadach bycia nadczłowiekiem ma szansę się przekonać Eddie, niespełniony pisarz, życiowy nieudacznik, który nie ma przed sobą żadnych celów. Pewnego dnia zażywa testowany, owiany tajemnicą narkotyk NZT. Po spożyciu może w pełni korzystać z tego wszystkiego, co oferują jego dwie półkule: potrafi wszystko błyskawicznie zapamiętywać, jest szybszy, zwinniejszy, wyostrzają mu się zmysły, migiem uczy się języków, w mgnieniu oka "rozpracowuje” osobowość rozmówcy i może nim do woli manipulować! Problem w tym, że jak każdy narkotyk, także NZT musi być zażywane systematycznie, a odstawienie pociąga za sobą bardzo przykre konsekwencje… Dopóki Eddie ma zapas NZT, pisze w cztery dni powieść i podbija Wall Street, biorąc czynny udział w gigantycznym interesie. Potem jednak zaczynają się kłopoty, tym bardziej że są ludzie, którzy nie cofną się przed niczym, by dostać NZT w swoje ręce.


"Jestem Bogiem” to efektowny i dynamiczny film akcjiz odrobiną dreszczyku. Jest w nim wartka akcja, parę niezłych efektów, znakomity montaż i dobre zdjęcia. Aktorzy, nawet przeżywający trudny okres i goniący ostatnio w piętkę Robert De Niro, spisali się lepiej niż poprawnie. Scenariusz bazuje na chwytliwym i mało ogranym pomyśle (szczerze: kto nie zażyłby takiego narkotyku?; naukowcy pracują nad syntetykami poprawiającymi wydolność ludzkiego ciała i umysłu od dawna, mówi się, że nie jest wykluczone, że wkrótce takie NZT przestanie być fikcją…). Z rozwojem wydarzeń pomysł ten schodzi trochę na drugi plan (liczą się efektowne odloty, koszmary po odstawieniu i walka o nową porcyjkę i o życie), a my dostajemy kilka banalnych morałów (narkotyki w końcu cię pogrążą, zaczyna się fajnie, a potem… itp.), kompletnie nie pasujących do tego, że autorzy przez cały czas kreują Eddie’ego (Bradley Cooper; początkowo tę rolę miał zagrać Shia LeBeouf) na bohatera pozytywnego i w sumie wychwalają jego postępki. Ale ogólnie jest nieźle: efekty, adrenalina i troszkę głębi w jednym – to nie zdarza się często produkcjom z Hollywood.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz