środa, 11 maja 2016

Recenzja Hellboy - yoy.tv

Diabeł z ludzką duszą, który nazistów (ani fanów komiksów) się nie boi.


Rok 1944. Przegrywający wojnę niemieccy naziści podejmują próbę wprzęgnięcia w swą służbę sił zła. W tym celu chcą sprowadzić demony, by pomogły im w walce. Szatańskiemu planowi zapobiega temu częściowo atak amerykańskiego oddziału – częściowo, gdyż Niemcom udaje się ściągnąć diabelskie dziecię, nazwane przez Amerykanów Hellboyem. Hellboy trafia pod opiekę profesora Brooma, pracownika tajnego Biura Badań Paranormalnych i Obrony, który niewielkiego, czerwonoskórego i obdarzonego kamienną prawicą demona-dziecko wychowuje jak własnego syna.


Gdybym była fanką komiksów, ekranizacja Hellboya Mike’a Mignoli autorstwa Guillerma del Toro (Labirynt fauna, Blade 2) niezbyt przypadłaby mi do gustu. Opowieść została mocno uproszczona, zrezygnowano z ciekawych wątków, a inne – dosyć kluczowe – zmieniono. Trzeba jednak przyznać, że adaptacje komiksów w ogóle rządzą się swoimi prawami, a twórcy filmowi zachowując komiksowy charakter oryginału, wybierają z niego najsmakowitsze filmowo momenty. Tymi momentami w Hellboyu są na pewno potyczki demonów, widowiskowe, trzymające w napięciu, i bardzo nietypowo – ze względu na uczestników – rozgrywane. I trzeba uczciwie przyznać, że choć ważne i dające pretekst do wprowadzenia licznych efektów specjalnych – nie sprawiają wrażenia nadrzędnych wobec intrygi.


Guillermo del Toro nie silił się też na dramatyzm i w udany sposób połączył akcenty mroczniejsze z komediowymi. Słowem powstał film, który – przynajmniej – ignorantów komiksowych bardzo ucieszy. Ucieszy nas – co tu dużo mówić – przede wszystkim koncepcja postaci Hellboya. Kreującemu Hellboya, świetnie ucharakteryzowanemu Ronowi Perlmanowi udało się tchnąć życie w główną postać – jego uczłowieczony diabeł (ścina rogi, by stać się bardziej ludzkim) jednakowo budzi strach, bawi i wzrusza. Poza tym kładzie na łopatki iście diabelskim poczuciem humoru, a jego połowiczny byt (wszak jest wprawdzie diabłem, ale wychowanym jak człowiek) jest okazją do wielu zabarwionych ironicznym dystansem do siebie żarcików. Trudno nie docenić smaczków tego typu jak lubowanie się przez Hellboya w muzyce Toma Waitsa i Nicka Cave’a… Partnerująca Perlmanowi Selma Blair w roli jego miłości, Liz Herman, już nie dotrzymuje mu kroku. Jest zbyt papierowa i jakoś dziwnie nieobecna i choć wykorzystanie tematu pięknej i bestii mogłoby być tu szczególnie ciekawym smaczkiem to akurat w tym wypadku "piękna" okazała się zbyt mocno przyziemna. 

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz