piątek, 31 marca 2017

Recenzja Kod nieśmiertelności (Source Code) - yoy.tv

Bohater filmu, kapitan Colter Stevens, budzi się w pędzącym pociągu, nie wie, skąd się tam wziął (ostatnio pilotował helikopter w Afganistanie), ma twarz kogoś innego i nie zna siedzącej naprzeciwko dziewczyny, która wydaje się dobrze go znać i nazywa go Seanem. Po chwili on i wszyscy pasażerowie giną od wybuchu podłożonej w pociągu bomby. Colter budzi się w metalowej kapsule, a kobiecy głos mówi mu, że zaraz zostanie ponownie odesłany do pociągu, by odnaleźć zamachowca, który podłożył bombę. Wraca tam wielokrotnie, przy okazji chcąc się dowiedzieć, co się dzieje tak naprawdę z nim samym, bo na postawione przez siebie pytania nie uzyskuje odpowiedzi.


„Kod nieśmiertelności” ma w sobie wątki z „Dnia Świstaka” (powrót do tej samej rzeczywistości) i z „Deja vu” (zaginanie czasoprzestrzeni), i z „Drabiny Jakubowej” (eksperymenty wojskowe), ale ma coś jeszcze. Jest tak naprawdę w głębszej warstwie dramatem człowieka wrzuconego wbrew własnej chęci w jakąś diaboliczną, szaloną powtarzalność, na którego nałożono ogromną odpowiedzialność za życie tysięcy ludzi i któremu zafundowano życie w totalnym stresie. Ściągnięta twarz Jake’a Gyllenhaala (Colter) i jego zwierzęco przerażone oczy to coś, co wykracza poza ramy prostego filmiku sensacyjnego. Podobnie jak fakt, iż ciekawsze są – bardzo niestandardowo – jego relacje z „opiekunką” niż z jego sympatią, graną przez Michelle Monaghan. W Colleen Goodwin (w roli przewodniczki Jake’a Vera Farmiga) walczy ze sobą sympatia do wykorzystywanego i eksploatowanego mężczyzny i poczucie obowiązku i wagi misji, jaką musi on wykonać, a do czego ona ma go de facto zmusić.


„Kod nieśmiertelności” jest bez wątpienia filmem wciągającym i intrygującym, wodzi widza na manowce, zmusza do kombinowania i myślenia, podobnie jak musi kombinować i myśleć główny bohater. Sceny akcyjne robią wrażenie, a finał jest zaskakujący. A jeśli dodamy, że – dla chcących to odkryć – „Kod…” przemyca w sobie coś z koncepcji buddyjskiego bardo (stan pośredni między życiem a śmiercią), ale w formie sensacyjnej, to czegóż nam więcej trzeba?

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

środa, 29 marca 2017

Recenzja To nie jest kraj dla starych ludzi (No Country for Old Men) - yoy.tv

Polujący na pograniczu Teksasu i Meksyku myśliwy Llewelyn Moss (Josh Brolin) natrafia na obrazek daleki od sielanki – kilka trupów, furgonetka z narkotykami i walizka z dwoma milionami dolarów. Choć to nieładnie – zabiera pieniądze. A wkrótce przekonuje się, że nie tylko nieładnie, ale i niebezpiecznie jest przywłaszczać sobie cudze mienie. Jego tropem rusza bowiem psychopatyczny morderca Chigurh (hipnotyczny, genialny Javier Bardem), którego zadaniem jest odzyskać pieniądze. Zadanie nie jest proste, bo Moss, jako były żołnierz, potrafi zacierać za sobą ślady. Tropionego i tropiącego tropi szeryf Ed Bell (Tommy Lee Jones).


Dwa Złote Globy, trzy nagrody BAFTA i cztery Oscary mówią same za siebie. Film braci Coen jest doskonale przemyślany i skonstruowany, ewoluując od thrillera do dramatu egzystencjalnego, jest równocześnie bardzo spójny. Od klimatycznego początku do przewrotnego końca trzyma w napięciu. Klimat, groza, brutalność, granie ciszą i czarny humor to najkrótsza charakterystyka tego, co wypełnia dwie godziny projekcji. W statycznej scenie nieśpiesznej rozmowy Chigurha ze sklepikarzem chyba nawet atomy powietrza zastygają w bezruchu z przerażenia.


Wymowa filmu jest okrutna – dobro musi skapitulować pod naporem zła. Dawne wartości nie są w stanie się obronić, a bogiem naszych czasów jest pieniądz. Odchodzący na emeryturę, zmęczony życiem szeryf uosabia porządek i praworządność, ale jest świadomy swojej bezsilności. Zło, brak wartości i bezrefleksyjność gubi zwykłych ludzi i będzie gubić coraz bardziej. Taki jest obraz kondycji moralnej społeczeństwa amerykańskiego w oczach Coenów.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

poniedziałek, 27 marca 2017

Recenzja Ted - yoy.tv

Naprawdę niegrzeczna komedia o… pluszowym misiu. Aby być precyzyjnym: o gadającym pluszowym misiu. Głównym bohaterem filmu jest John. Jako mały chłopiec John marzył, by jego ukochany pluszak Ted ożył. I tak się stało! John i Ted stali się sławni, występowali w telewizji. Ale świat szybko zapomniał o gadającym pluszaku i jego właścicielu (a może raczej przyjacielu). Minęły lata, John, teraz już facet w średnim wieku, i jego miś wciąż są razem – razem piją, ćpają, podrywają laski (miś pisze regularnie skargi i reklamacje do firmy, w której go uszyto – o pewnej części ciała, potrzebnej w takich relacjach, bowiem zapomniano…), robią rozróby. Trudno powiedzieć, który jest bardziej chamski i sprośny. Chyba Ted, gdyż John od czasu do czasu próbuje przestać być wiecznym chłopcem i jakoś ułożyć sobie życie. Problem w tym, że misio zadania mu nie ułatwia – a to towar załatwi, a to długów narobi, a to poszantażuje Johna emocjonalnie… Aż pewnego dnia John zakocha się po uszy w pięknej Lori. Czy uda mu się ustatkować, ale porzuci przyjaciela, czy też mądraliński miś spławi zagrażającą ich relacjom dziewczynę?


Można Teda pokochać, można znienawidzić – obraża wszystko i wszystkich, jest wzorcowym wiecznym chłopcem, nieodpowiedzialnym, beztroskim, na dodatek chamskim i wyszczekanym. Z drugiej strony Ted imprezę potrafi rozkręcić jak nikt, poczucie humoru ma ostre jak brzytwa i nudzić się z nim nie sposób. Seth MacFarlane, kręcąc tę opowieść o wadach i zaletach wejścia w dorosłość, pojechał po bandzie, ale zrobił to na tyle inteligentnie (jeśli chodzi o dialogi) i oryginalnie, w dodatku z takim polotem, że kupił widzów bez większych problemów: „Ted” okazał się najbardziej kasową komedią opatrzoną etykietką „Tylko dla dorosłych” w historii amerykańskiego kina (a piosenka z tego filmu walczyła o Oscara)!

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

sobota, 25 marca 2017

Recenzja Millerowie (We're the Millers) - yoy.tv

David musi przewieźć duży ładunek narkotyków z Meksyku do USA. W wykonaniu zadania pomagają mu striptizerka Rose, niedoszły klient oraz nastolatka Casey. Wszyscy udają zwykłą rodzinę na wakacjach.


David (Jason Sudeikis) jest drobnym dilerem, który zachował odrobinę przyzwoitości i ma gigantycznego pecha – kiedy staje w obronie nieznajomej dziewczyny, zostaje obrabowany z towaru i kasy dla szefa. To nie brzmi dobrze? Oczywiście, bo teraz ma spory dług do spłacenia, więc przystaje na propozycję nie do odrzucenia, by z Meksyku przewieźć transport narkotyków. Pomysł na to ma dość niestandardowy: chce udawać zwykłego ojca, który wraz z rodziną spędzał wakacje w Meksyku. Najprostsze z tego wszystkiego było znalezienie pojazdu, w castingu na pozostałych uczestników tej niezwykłej wyprawy wygrali: striptizerka Rose (Jennifer Aniston), niedoszły klient z sąsiedztwa, prawiczek Kenny (Will Poulter) oraz pyskata i krnąbrna nastolatka Casey (Emma Roberts). Towarzystwo jest mało dobrane, ale barwne, więc dla widzów, którzy lubią anarchizujący humor i niezbyt przejmują się wulgarnym słownictwem (i takimiż dowcipami), zabawa będzie przednia.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

czwartek, 23 marca 2017

Recenzja Jak ugryźć 10 milionów (The Whole Nine Yards) - yoy.tv

Oz Oseransky jest miłym, ale fajtłapowatym dentystą, który popadł w długi. Szansę na poprawę życia znajduje jego przebiegła, gardząca Ozem żona, Sophie. Otóż kobieta odkryła, że sąsiadem Oseranskych został Jimmy „Tulipan” Tudeski, płatny zabójca, który naraził się pracodawcom (postanowił zeznawać przeciwko nim), poczym zniknął i rozpoczął nowe życie na spokojnej prowincji. Sophie nakłania Oza, aby udał się do Chicago i zdradził mafii miejsce ukrycia się „Tulipana”. Kobieta chce przy okazji upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu: zarobić okrągłą sumkę i pozbyć się męża, którego ani chybi sprzątnie zdradzony zabójca.


Baby, ach te baby, chciałoby się powiedzieć po projekcji… Faceci zawsze potrafią się z sobą dogadać, nawet jeśli jeden ma zarobić na zabiciu drugiego (dentysta i kiler – wielu pewnie uważa, że to zawody dość pokrewne i panów połączyły wspólne zainteresowania…). „Jak ugryźć 10 milionów” to komedia sensacyjna, będąca satyrą na ludzką pazerność i chęć poprawy statusu za wszelką cenę, a także na te miłe na pozór, spokojne przedmieścia, gdzie nic przed nikim się nie ukryje, gdzie każdy wie o każdym wszystko… Jest tu i burleska, i humor słowny (dość wysokich lotów), są i fragmenty, w których króluje czarny jak smoła humor. Bohaterowie mają zupełnie odmienne charaktery i osobowości, co skrzętnie zostało wykorzystane do kreowania humorystycznych scenek – świetnie w roli chaotycznego, fajtłapowatego Oz Oseransky spisał się Matthew Perry, znakomicie wypadł też na ekranie Bruce Willis jako opanowany, zachowujący zawsze spokój i kamienną twarz Tudeski (obu panów łączą jak widać z polska brzmiące nazwiska…). Do tego dochodzą zaskakujące zwroty akcji i rozpędzająca się z każdą minutą „lawina wydarzeń”. „Jak ugryźć 10 milionów” to bardzo dobra komedia, i nic dziwnego, że po 4 latach doczekała się kontynuacji z tą samą obsadą (pomijając Rosannę Arquette, która w pierwszej części wciela się w rolę Sophie).

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

środa, 15 marca 2017

Recenzja Focus - yoy.tv

Bohater „Focus”, Nicky, nigdy nie ulegał emocjom – dzięki temu jest oszustem idealnym. Pewnego dnia w jego życie wkroczy piękna Jess. Nicky zostanie jej mentorem, straci też dla niej głowę. To pokrzyżuje mu wiele planów…


Nicky Spurgeon poznaje w barze piękną Jess. Dziewczyna uwodzi go, zaprasza do pokoju, a w kluczowym momencie wpada jej rozwścieczony „mąż”, który chce wymusić zadośćuczynienie. Nicky zna się jednak na fachu oszustwa jak nikt i nie ma problemu z rozszyfrowaniem tej gierki. Kilka dni później na jego drodze znów pojawia się Jess. Tym razem już bez niecnych planów, a z prośbą – chce, aby Nicky nauczył ją być oszustką równie dobrą jak on sam. Mężczyzna po wahaniu przyjmuje ofertę i… diametralnie zmienia swoje życie. A przynajmniej czyni je o wiele bardziej niebezpiecznym i ekscytującym.


„Focus” to komedia sensacyjno-kryminalno-romantyczna. Poszczególne klasyczne elementy komedii romantycznej zostały zachowane, ale wpleciono je w akcyjną (choć bez przesady) fabułę filmu o przekręcie. Wszystkiego tu po trochu: uczucia wystawionego na próbę, zdrady, wielkiej miłości, wielkiej kasy, skoku, który miał iść jak z płatka. Najciekawszą postacią jest z pewnością grany przez Willa Smitha Nicky (początkowo miał tą rolę zagrać Ryan Gosling, potem Brad Pitt, a w końcu Ben Affleck…). To człowiek, który zbudował wokół siebie mur, nie wierzy w niczyją szczerość, a jego zachowanie jest w całości ukształtowane przez podręczniki psychologii (dział manipulacja innymi). W ten spójny, ale zimny świat musi wpuścić trochę życia, ale to oznacza otworzenie się na innych, a Nicky zwyczajnie nie czuje się dobrze w klasycznych relacjach z ludźmi, o pomyłki więc łatwo… Najbarwniejszą postacią filmu jest za to odtwarzany przez Adriana Martineza Farhad, którego wypowiedzi podnoszą kategorię wiekową przyznaną „Focusowi” o kilka lat. W roli Jess sprawdziła się znana z „Wilka z Wall Street” Margot Robbie. Przyjemnie się to ogląda (co potwierdziły świetne wyniki box-office’u), ale też i obraz duetu Glenn Ficarra – John Requa na dłużej w pamięci nie zostanie.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

poniedziałek, 13 marca 2017

Recenzja Iluzja (Now You See Me) - yoy.tv

„Iluzja” okazała się nieoczekiwanie jednym z najbardziej kasowych filmów w polskich kinach w ubiegłym roku. Niewiele na to wskazywało, owszem, za oceanem też przyniosła zyski i zebrała niezłe recenzje, ale takiego szału nie było… To opowieść o grupce iluzjonistów pracującej dla tajemniczej organizacji OKO. Magicy w czasie swoich niezwykle efektownych pokazów… rzeczywiście rabują znane banki, zaś pieniądze przelewają na konta widzów lub zwyczajnie rozdają im kasę! Oczywiście dość szybko ich tropem podążają agenci z FBI i Interpolu (a także były iluzjonista, który demaskuje sztuczki dawnych kumpli), ale udowodnić coś magikom nie jest łatwo… Stróżów prawa dręczy też pytanie – o co w tym wszystkim chodzi, kto naprawdę stoi za tak dziwnymi anarchistycznymi aktami?


Mamy tutaj do czynienia z typowym heist movie, czyli filmem o wielkim skoku z przekrętem w finale. Fabuła jest efektowna, choć, jak to w obrazach tego typu bywa, do logiki wielu wydarzeń można by się przyczepić. Porywa nas jednak pędząca do przodu akcja, unoszące się w powietrzu napięcie (i te kryminalne, i te, w przypadku niektórych bohaterów, erotyczne) i wysmakowanie plastyczne – „Iluzja” jest nakręcona z klasą i z iskrą. No i bohaterów, którzy rozdają kasę zabraną bankom zwykłym ludziom, trudno nie lubić, zwłaszcza że zagrały ich hollywoodzkie gwiazdy, którym z dość papierowych postaci udało się wycisnąć wszystko, co najlepsze. A jeśli już o tak wdzięcznym temacie jak magia mowa to trudno tu nie pokusić się o kilka ciekawostek takich chociażby, że magia – inaczej niż dziś – miała w czasach prehistorycznych i w starożytności wiele wspólnego z… nauką. Tłumaczyła bowiem to, co w przyrodzie było niewyjaśnione i tajemnicze, uczyła logiki i pomagała rozumieć związki przyczynowo-skutkowe. A to jakie i później, w czasach nowożytnych, miała znaczenie można wnioskować z publikacji traktującej o sztuczkach iluzjonistów, która powstała już pod koniec XVI wieku! Niestety, opisane w niej sztuczki (uważane za nieczyste) stanowiły takie zagrożenie dla moralności, że król Jakub 1 kazał spalić wszystkie jej egzemplarze. Nie zaszkodziło to jednak jarmarcznej sztuce, która dorobiła się z czasem kilku wielkich przedstawicieli magicznej profesji. Najsłynniejszym był oczywiście Houdini, który z magii zrobił elegancką sztukę, ale sławą cieszył się również niejaki Davenport, specjalizujący się w uwalnianiu z kajdan, Chung Ling Soo, który zginał podczas swego popisowego numeru czyli łapania zębami pistoletowego naboju oraz o David Blain stosujący trik ze stojącą liną.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

sobota, 11 marca 2017

Recenzja xXx - yoy.tv

James Bond nie żyje, niech żyje Xander Cage - w ten sposób za oceanem reklamowany był najnowszy film z udziałem niezwykle modnego obecnie Vin Diesela pt. "XXX". Hasło, jak to zwykle bywa, okazało się mocno przesadzone, ale faktem jest, że "XXX" ma wiele wspólnego z liczącą sobie już 40 lat bondowską serią.


Bohaterem "XXX" jest Xander Cage, notorycznie łamiący prawo miłośnik sportów ekstremalnych, który po kolejnym swoim "numerze" zostaje zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (ABW). Jej pracownik Augustus Gibbons składa Xanderowi propozycję nie do odrzucenia - nasz bohater ma przeniknąć w szeregi terrorystycznej organizacji pod nazwą Anarchia 99 i zebrać informacje na jej temat. Oczywiście, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, bardzo szybko sytuacja skomplikuje się do tego stopnia, że Cage staje się jedynym człowiekiem mogącym ocalić świat przed zagładą.


"XXX" należy do filmów, których twórcy doskonale bawili się podczas ich realizacji. Fabuła obrazu jest prosta jak budowa cepa, przewidywalna aż do bólu i jest jedynie pretekstem do kolejnych wypełnionych efektami specjalnymi i kaskaderskimi popisami scen, z których prawie w całości składa się obraz. Oprócz tego w filmie pojawia się cała masa odwołań do innych obrazów, w tym do wielu tytułów z bondowskiego cyklu. Już na samym początku agent ABW podobnie, jak James Bond w "Goldfingerze", po wykonaniu zadania zdejmuje czarny strój, pod którym ma elegancki garnitur i wzorowo zawiązany krawat. W jednej ze scen Xander parafrazuje agenta 007, mówiąc "czego się nie robi dla ojczyzny", później skacze na spadochronie w kolorach amerykańskiej flagi.


W filmie nie zabrakło również niesamowitych gadżetów, wśród których znalazły się m.in. wybuchające plastry i lornetka umożliwiająca oglądanie ponętnej czeskiej policjantki w negliżu. Wszystkie te zabawki dostarcza Xanderowi agent Toby Lee Shavers zwany Pomagierem, będący niczym innym, jak zabawnym odpowiednikiem Q z bondowskiego cyklu.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

czwartek, 9 marca 2017

Recenzja Zielona mila (The Green Mile) - yoy.tv

Pensjonariusz domu starców, Paul Edgcomb, wspomina wydarzenia, które zaważyły na całym jego życiu. W połowie lat 30. był strażnikiem na więziennym oddziale skazanych na śmierć. Oddział nazywany był "Zielona mila" od zielonej wykładziny, którą prowadzono skazańców na wykonanie wyroku. O jednym z nich Paul nigdy nie zapomniał, nigdy nie mógł przestać myśleć: o czarnoskórym Johnie Coffreyu skazanym na śmierć za zamordowanie 9-letnich sióstr bliźniaczek. Ten potężny mężczyzna miał w sobie dość siły, by zabić uderzeniem nawet silnego mężczyznę, ale jego niezwykły spokój i łagodność, zadawały kłam oskarżeniom. A na dodatek Coffrey uzdrawiał ludzi: straznika uwolnił od dokuczliwych bólów pleców, żonę naczelnika wyleczył z raka mózgu. Czy taki człowiek naprawdę byłby zdolny zabić dwoje dzieci? Edgcomb musi podjąć najważniejszą decyzję w swoim życiu…


Ten film od początku był skazany na sukces. Po pierwsze film zrealizowany został wg opowiadania Stephena Kinga, którego można lubić lub nie, ale jest on mistrzem w swoim fachu i dostarcza towaru wysokiej jakości. Reżyserował Frank Darabont (również autor scenariusza), który co prawda zaczynał od horroru "Pogrzebany żywcem" (1990), ale już jego następnym filmem byli "Skazani na Shawshank" (1994) - także wg opowiadania Kinga. No i obsada: w głównej roli Tom Hanks w szczytowym momencie swej popularności, a obok niego znakomity Michael Clarke Duncan jako Coffrey oraz m.in. David Morse i James Cromwell. To wszystko składa się na profesjonalnie zrealizowany i zagrany wyciskacz łez z elementami fantastycznymi, którego klasę potwierdzają cztery nominacje do Oscara.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

poniedziałek, 6 marca 2017

Recenzja Sypiając z wrogiem (Sleeping with the Enemy) - yoy.tv

Laura i Martin – bohaterowie „Sypiając z wrogiem” – tworzą idealną parę: młodzi, piękni, bogaci. Ale to tylko pozory. Nikt nawet się nie domyśla, że w pięknym domu nad brzegiem morza zazdrosny, psychopatyczny Martin znęca się nad Laurą. Kontroluje każdy jej krok. Zdesperowana kobieta w końcu ucieka pozorując swoją śmierć. Jednak jej mąż po pewnym czasie odkrywa mistyfikację.


Dziś, gdy króluje dosłowność i brutalność, ten film nie wzbudzi takich emocji, jak kiedyś. Ale warto docenić sposób budowania nastroju i wagę szczegółów. Ci, którzy zobaczą „Sypiając z wrogiem” po raz pierwszy, innym wzrokiem spojrzą na wiszące w łazience ręczniki.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

niedziela, 5 marca 2017

Recenzja Terminator (The Terminator) - yoy.tv

Znając renomę serii o Terminatorze (tym, który doprowadza do kresu - łac. Terminus - życia), trudno uwierzyć, iż pierwszy film cyklu powstawał jako niskobudżetowa produkcja obarczona sporym ryzykiem finansowym. Reżyser James Cameron (wtedy mający za sobą jedynie kiczowaty sequel "Piranii") zdołał jednak przemienić ów ryzykowny projekt w kasowy hit. Pomógł mu w tym niebędący jeszcze gwiazdą Arnold Schwarzenegger. Austriacki kulturysta zagrał negatywną postać morderczego cyborga wysłanego z roku 2029 do wieku XX, by zabił Sarah Connor (Linda Hamilton), zanim urodzi ona syna, który miałby w przyszłości stać się przywódcą ludzkości w walce z robotami. Ale przyszłość przysyła również Sarah obrońcę - wysłannika rebeliantów Kyle’a Reese’a (Michael Biehn). Schwarzenegger w "Terminatorze" wypadł światnie, ale nawet jego postura nie pomogłaby filmowi, gdyby nie reżyserska maestria Camerona, który motywy s.f. zdynamizował środkami kina akcji i wymyślnymi, wręcz rewolucyjnymi jak na tamte czasy, efektami specjalnymi.


"Terminator" podbił publiczność na całym świecie, doczekał się trzech kontynuacji oraz serialu. A w polskich kinach pojawił się pod dziwacznym tytułem "Elektroniczny morderca". Ostatnio decyzja Arnolda Schwarzeneggera o powrocie do aktorstwa sprawiła, że hollywoodzkie wytwórnie zaczęły na nowo interesować się serią "Terminator".

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

piątek, 3 marca 2017

Recenzja Nocny pościg (Run All Night) - yoy.tv

Jimmy Conlon jest już dobrze po 50. Kiedyś był budzącym postrach płatnym zabójcą na usługach mafiosa Maguire’a, teraz budzi co najwyżej śmiech i politowanie: żyje samotnie, pije jak szewc, męczą go wspomnienia z przeszłości. Tymczasem jego dawno niewidziany syn Mike przypadkowo jest świadkiem zabójstwa popełnionego przez syna Maguire’a. Jimmy w obronie Mike’a zabija syna byłego szefa, który prywatnie jest z nim w dość przyjaznych stosunkach. Teraz już wie, że nie ma wyboru: krew można zmyć tylko krwią i mimo przyjaznych stosunków Maguire nie zawaha się wysłać swych najemników, by pozbyli się Jimmy’ego i Mike’a.


„Nocny pościg” nie jest tylko kolejnym filmem z Liamem Neesonem (to on zagrał Jimmy’ego) ratującym swoje dziecko (a trochę takich już było, chociażby seria „Uprowadzona”). To mroczny, brutalny dramat sensacyjny o konflikcie dwóch twardzieli (czy może byłych twardzieli), którzy świetnie się znają i nawet trochę przyjaźnią, ale te sentymenty idą w kąt, jeśli w grę wchodzi ich kodeks wartości. A ten mówi wyraźnie: rodzina rzecz święta, krzywda na rodzinie musi być pomszczona, niezależnie od tego, kto był jej przyczyną. Jimmy zabił syna Maguire’a (zresztą sam go o tym niezwłocznie powiadamia), teraz Maguire według starego gangsterskiego kodeksu musi odebrać życie Mike’owi (to właśnie o darowanie winy prosi we wspomnianym telefonie Jimmy). Jimmy oczywiście ma prawo do tego nie dopuścić lub przynajmniej próbować – sam traktuje to trochę jako możliwość odkupienia dawnych grzechów.


Solidny scenariusz, dobre dialogi, fabuła opowiadana wolno, ale precyzyjnie, w starym stylu, a przede wszystkim ciekawe, niebanalne postacie bohaterów (Maguire’a zagrał Ed Harris, interesująco wypadł na ekranie filmowy Mike czyli Joel Kinnaman) to duże atutu „Nocnego pościgu”, który, niezasłużenie, niemal niezauważony przemknął przez ekrany naszych kin.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

środa, 1 marca 2017

Recenzja Kowboje i obcy (Cowboys & Aliens) - yoy,tv

W filmie Jona Favreau ich ogromny statek-matka wylądował na przykład na Dzikim Zachodzie (jakby Indianie i szeryf mieli mało kłopotów). Zanim do tego doszło i zanim kowbojsko-indiańska drużyna twardzieli wybrała się, by pogonić Obcym kota, w małym miasteczku Absolution zjawił się Tajemniczy Nieznajomy, Jake. Nieznajomy, jak to westernowy przybysz, jest twardy, tajemniczy i szybko popada w konflikt z trzęsącym miasteczkiem Woodrowem Dolarhyde’em. Nieznajomy ma na ręku dziwną metalową obrożę, której nie potrafi zdjąć i nie bardzo pamięta, jak ona się tam znalazła. Kiedy jednak w Absolution zaczynają znikać ludzie, a potem pojawiają się straszne stwory, coś jakby zaczyna mu świtać w głowie, coś się przejaśnia… Ale kowboj na myślenie nie ma wiele czasu, musi bowiem wyruszyć na wspomnianą już misję przeciw nieproszonym gościom.


"Kowboje i Obcy" to pomieszanie z poplątaniem: western z science fiction, romans z akcją, odrobinka horroru i szczypta humoru. Czasem takie dziwolągi mogą widza ucieszyć i zaskoczyć, ten jednak – poza zestawieniem elementów z jakże odmiennych gatunków filmowych – niczym nie zaskakuje. Scenariusz (napisany na podstawie komiksu) jest dość nieporadny i pełen dziur logicznych, niektóre wątki są niepotrzebne, dodane tylko po to, by mogli się wyszaleć specjaliści od efektów (a wydawać mieli co – budżet filmu wyniósł 163 miliony dolarów). To największa bolączka tego filmu, aktorstwo jest bowiem na bardzo przyzwoitym poziomie, a technicznie "Kowboje i Obcy" (razem i osobno) wgniatają w fotel. Pozycja przeznaczona dla tych, którzy na chwilę chcą się rozerwać, lubią dużo wybuchów, nie zwracają uwagi na logikę wydarzeń lub lubią starego dobrego Harrisona Forda w wydaniu prawie indianajonesowskim.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv