wtorek, 12 stycznia 2016

Recenzja Wróg u bram (Enemy at the Gates) - yoy.tv

Organizacje rosyjskich weteranów protestowały przeciwko wprowadzanemu na ekrany rosyjskich kin filmu „Wróg u bram” twierdząc, że film przekłamuje historię!


Rok 1942, w oblężonym Stalingradzie toczą się uliczne walki. Jeden z radzieckich oficerów politycznych, Daniłow, dostrzega strzelecki talent młodego Wasilija Zajcewa i wpada na pomysł wykreowania go na wojennego bohatera. Zajcew, mający doskonałe wyniki w zabijaniu Niemców staje do snajperskiego pojedynku z najlepszym strzelcem wyborowym majorem Koenigiem.


Renesans kina wojennego zapoczątkował Steven Spielberg w 1998 roku który dosłownie zawojował kino „Szeregowcem Ryanem”. W tym samym roku premierę miała wojenno-poetycka „Cienka czerwona linia”. Jeanowi-Jacquesowi Annauda dwa lat później było już nieco łatwiej zrobić film, w którym wielka batalistyka jest tłem opowiadanej o ludzkich jednostkach historii. I to mimo gargantuiczności tych wojennych dzieł jest w tych filmach najważniejsze – opowiadają o zwyczajnych ludziach, ubłoconych, wątpiących, zdezorientowanych, zupełnie nie przypominających spiżowych pomników dawnego kina, gdzie żołnierz się „kulom nie kłaniał”.


W podobnej konwencji utrzymany jest „Wróg u bram”, film, którego główną treścią jest toczony w oblężonym Stalingradzie pojedynek dwóch wybitnych snajperów – młodego Rosjanina Wasilija Zajcewa i majora Koeniga. Ten pierwszy jest postacią historyczną; na jego karabinie pokazywanym do tej pory w muzeum miasta nie starczyłoby miejsca na kreski oznaczające zabitych wrogów, trzeba by byłoby wyryć ich aż 149! Jego antagonistą jest postać fikcyjna, choć miał swojego odpowiednika w postaci dowódcy niemieckiej szkoły snajperów Standartenfuhrera SS Heinza Thorwalda, który poległ w Stalingradzie. Legenda jakoby toczył się pojedynek między nimi można raczej włożyć między bajki, ale takie podnoszące morale opowieści produkowali przecież wtedy masowo radzieccy oficerowie polityczni.


Trzeba przyznać, iż w filmie Annauda te pojedynki, w których napięcie sięga zenitu są niezwykle emocjonujące i bardzo atrakcyjne wizualnie, a pomysłowość kamuflażu antagonistów, ich cierpliwość i brawura pięknie oddane dzięki doskonałym zdjęciom, robią olbrzymie wrażenie.


Obydwaj wykonawcy głównych ról, młodziutki wtedy Jude Law i Ed Harris, aktor o stalowym spojrzeniu chłodnych oczu dają prawdziwy popis sztuki aktorskiej. Nie mniejsze wrażenie niż pojedynki snajperów robią początkowe sekwencji filmu, w których atak na pozycje wroga to bieg przerażonych żołnierzy, z których co czwarty ma w reku karabin, ale żaden nie może się wycofać, bo to oznacza wyrok śmierci z rak podążających za nimi katów, którzy tak karzą tchórzostwo.


Widok oblężonego miasta jest surrealistyczny i niemal nierzeczywisty. Ale faktycznie bardzo bliski realnemu, bo Stalingrad stał się nie tylko polem bitwy, ale i cmentarzem, na którym wieczny spoczynek znalazła większość mieszkańców miast skoro jego liczba spadła z 850 tysięcy (wg danych z roku 1940) do 1500! Nie mówiąc o żołnierzach, których poległo prawie milion, z powodu ran, chorób i głodu.

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz