środa, 26 kwietnia 2017

Recenzja Bez twarzy (Face/Off) - yoy.tv

Wszystko już było, rzekł Ben Akiba/ A jak nie było – śniło się chyba... – napisał kiedyś Konstanty Ildefons Gałczyński i słowa te idealnie pasują do obecnej sytuacji w kinematografii. Wymyślić ciekawą intrygę sensacyjną jest dziś bardzo trudno. Dlatego np. Hollywood w tak dużym stopniu posiłkuje się remake’ami, sequelami i prequelami. Świeża krew i pomysły docierają przede wszystkim z południowo-wschodniej Azji: Chin, Tajwanu, Hongkongu, Japonii.


Tam też ma swe korzenie John Woo, jeden z najoryginalniejszych twórców kina akcji na świecie. Jego najbardziej ceniony film to właśnie thriller „Bez twarzy”. Punkt wyjścia jest można by powiedzieć standardowy: psychopatyczny terrorysta, Castor Troy, zabija synka agenta Seana Archera. Ten, opętany żądzą zemsty, ściga go bez wytchnienia, co doprowadza do poważnego kryzysu w jego kontaktach z żoną i dorastającą córką. W końcu jednak dopada Castora, który ląduje w śpiączce w szpitalu. Jednak wcześniej zdążył jeszcze umieścić w Los Angeles ładunek wybuchowy mogący zmieść część miasta z powierzchni ziemi. Gdzie jest bomba wie także brat terrorysty, genialny acz niezaradny Pollux, który przebywa w więzieniu. Archer decyduje się na ryzykowny krok: dzięki nowatorskiej operacji przeszczepiona zostaje mu twarz Castora i agent jako terrorysta zostaje zamknięty razem z Polluksem. W czasie, gdy próbuje wydobyć z niego, gdzie znajduje się ładunek, ze śpiączki wybudza się Castor Troy. Szybko orientuje się, co się stało i zmusza lekarza, by przeszczepił mu twarz Archera. I zajmuje jego miejsce – w pracy i w domu.


...śniło się chyba – przypomnę jeszcze raz Gałczyńskiego. Bo rzeczywiście tak pokręcona, ale i fascynująca fabuła może się tylko przyśnić. I to w największym koszmarze. Woo nakręcił historię, która choć jest trudna do opowiedzenia słowami (w końcu już nie wiadomo kto jest kim), to na ekranie znakomicie się broni. A na dodatek jest prawdziwym wyzwaniem dla aktorów grających główne role: Johna Travolty i Nicholasa Cage’a. Obaj musieli, nie zmieniając twarzy, zagrać dwóch różnych ludzi: psychopatę terrorystę i ścigającego go agenta. Choć wbrew pozorom nie różnią się bardzo: Archer pragnący dopaść za wszelką cenę Troya staje się podobnym psychopatą.


Początkowo główne role w filmie mieli zagrać Arnold Schwarzenegger i Sylvester Stallone. Kiedy na reżysera wybrano Johna Woo, on zaproponował Travoltę i Cage’a. Szkoda – film pewnie nie byłby lepszy, ale cóż to byłby za pojedynek gigantów!

TV - http://yoy.tv/
Facebook - https://www.facebook.com/yoytv
Google+ - https://plus.google.com/+YoyTv
Youtube - http://www.youtube.com/c/YoyTv

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz